>

Era post-PC już blisko, czyli o tym, dlaczego pecety przegrywają z “mobile”

 

Od pewnego czasu w branży IT trwa zmiana trendów polegająca na dynamicznie rosnącej popularności sprzętu mobilnego i spadku sprzedaży komputerów osobistych. Zjawisko doczekało się już różnych określeń: jedni mówią o erze post-PC, drudzy o PC-plus, jeszcze inni do charakterystyki używają słowa „mobile” w różnych kombinacjach. Nie brakuje oczywiście głosów, które przekonują, że takie podziały i twory są sztuczne. Przy tym wytykają ich bezwartościowość. Czy można/należy opowiedzieć się po którejś ze stron?

fot. Maksym Yemelyanov, Fotolia

Przywoływana dyskusja nie trwa od wczoraj, nie zaczęła się także rok temu – jej korzeni należy się doszukiwać znacznie wcześniej (sporą rolę odegrały tu premiery iPhone’a oraz iPada). Swoje racje przedstawiają analitycy, producenci, znani komentatorzy i CEO (wystarczy wspomnieć Steve’a Jobsa i Billa Gatesa). Choć mądrych głów w dyspucie nie brakuje, to można odnieść wrażenie, że nadal stoimy w niej w miejscu. Pojawia się jednak pytanie: faktycznie powinniśmy udzielać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy to jeszcze era PC czy może już post-PC? Może warto przedstawić fakty i pozwolić każdemu wyrobić sobie własne zdanie na ten temat? Jak przedstawiają się owe fakty?

Kiepskie wyniki na rynku pecetów

Z pewnością „serwowanie” informacji w tej kwestii należy rozpocząć od doniesień, które zelektryzowały branżę IT w ubiegłym miesiącu. Firmy analityczne poinformowały wówczas, że sprzedaż komputerów nadal spada (już od dobrych kilku kwartałów). Zdaniem analityków IDC, w okresie od początku stycznia do końca marca 2013 roku sprzedano 76,3 mln pecetów. Można oczywiście stwierdzić, że to bardzo dobry wynik, ale wystarczy spojrzeć na wyniki z analogicznego okresu roku poprzedniego i okaże się, że zanotowano blisko 14-procentowy spadek sprzedaży.

Takiego obrotu spraw rynek po prostu się nie spodziewał. Firma IDC analizuje branżę od blisko dwóch dekad i na przestrzeni tego czasu nie zanotowano jeszcze takiego spadku. Choć analitycy Gartnera wskazują na trochę lepsze wyniki (spadek sprzedaży miał ich zdaniem wynieść 11,2%), to nadal mamy do czynienia z poważnym tąpnięciem. Nie jest ono charakterystyczne dla jednego regionu – objęło swym zasięgiem globalny rynek. Sytuacja niepokoi oczywiście producentów (jednych bardziej, drugich mniej) oraz firmy związane z tym sektorem – np. korporację Intel.

fot. Paul Fleet, Fotolia

W połowie kwietnia Intel opublikował swój raport kwartalny. Przychody firmy wyniosły 12,6 mld dolarów, zysk 2 mld dolarów. W obu przypadkach oznacza to spadki. I to dość poważne (dla przykładu: zysk Intela w IV kwartale 2012 roku wyniósł 2,5 mld dolarów). Choć nadal można mówić o świetnych wynikach (jest mnóstwo korporacji, które chciałyby zanotować takie przychody i zyski jak Intel), to staje się jasne, że dalsze wzrosty w „klasycznym” biznesie Intela są mało prawdopodobne. Spada sprzedaż pecetów, spadają wyniki amerykańskiego producenta procesorów. Czym właściwie spowodowane są spadki?

Klienci nie potrzebują nowych pecetów

Nie ulega wątpliwości, iż nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przyczyny spadków. Producenci postanowili przerzucić winę na Microsoft i platformę Windows 8. Ich zdaniem, korporacja z Redmond nie popisała się nowym OS i zamiast zachęcić klientów do zmiany sprzętu, odwiodła ich od tego ruchu. Mimo że sytuacja wokół nowej platformy jest dość zawiła (to temat na osobny wpis), to trudno obarczać całą winą jedynie największego na świecie producenta oprogramowania. Część producentów postanowiła po prostu wylać swoje żale i znaleźć kozła ofiarnego – Microsoft dobrze się nadawał do tej roli (zwłaszcza, że część firm nie wybaczyła jeszcze MS eksperymentu z tabletem Surface i mieszania się do ich biznesu).

Spadek sprzedaży można tłumaczyć przede wszystkim nasyceniem rynku. Klienci w państwach rozwiniętych nie kupują nowych komputerów, ponieważ swoją rolę nadal spełniają użytkowane przez nich urządzenia. Wiele osób decyduje się na zakup nowego Windowsa, ale nie wiąże się to ze zmianą sprzętu. Część klientów oszczędza z powodu kryzysu, inni wybierają urządzenia mobilne, ponieważ doskonale nadają się one do konsumpcji treści. Pisząc krótko: trudno nakłonić ludzi do kupna nowego PC.

fot. Edyta Pawlowska, Fotolia

Ratunkiem dla producentów mogłyby się okazać rynki wschodzące, które nie są jeszcze nasycone produktami tego typu. W tym przypadku następuje jednak przeskok nad segmentem komputerowym do segmentu mobilnego. Wielu klientom zależy przede wszystkim na tanim sprzęcie z dostępem do Internetu i szeroko pojętej rozrywki, a tablety i smartfony świetnie wpisują się w ich wymagania. Część użytkowników w krajach rozwijających się nie kupiła do tej pory komputera i jest już mało prawdopodobne, że to się zmieni. Po prostu nie potrzebują tego urządzenia.

Należy mieć na uwadze, że segment komputerów osobistych dzieli się na dwie grupy. Pierwszą stanowią komputery profesjonalne – to produkty dla klienta biznesowego. Druga grupa to urządzenia dla odbiorców indywidualnych. Spadki sprzedaży są (i nadal będą) domeną tej drugiej grupy. Segment biznesowy będzie kupował profesjonalne produkty, ponieważ trudno je dzisiaj zastąpić sprzętem mobilnym. Co więcej, sprzedaż w tym konkretnym sektorze może rosnąć, ponieważ globalna gospodarka ulega nieustannym przeobrażeniom i będzie rósł popyt na produkty i usługi wytwarzane z pomocą komputerów.

Rynek mobilny dochodzi do głosu

Rynek mobilny to stosunkowo młody organizm. Jeżeli przyjmiemy, że składają się na niego głównie tablety i smartfony (ewentualnie ultrabooki), to trzeba będzie uznać, iż dynamiczny rozwój branży rozpoczął się dopiero w drugiej połowie poprzedniej dekady, a może nawet na początku obecnego dziesięciolecia. Sektor jest nie tylko młody, ale też bardzo perspektywiczny. Wystarczy spojrzeć na obecne wyniki sprzedaży oraz prognozy na lata kolejne, by dojść do wniosku, że to właśnie mobile wytyczy kierunki w IT.

fot. bloomua, Fotolia

Przywoływani już analitycy IDC poinformowali niedawno, że w I kwartale 2013 roku na świecie sprzedano ponad 418 mln telefonów, a blisko 52% z tej liczby stanowiły smartfony. Po raz pierwszy w historii smartfony sprzedawały się lepiej niż „zwykłe” telefony. To właśnie inteligentne modele napędzają teraz ten rynek i zapewniają mu dynamiczny wzrost. Nie zmieni się to na przestrzeni przynajmniej kilku najbliższych lat. O ile w roku 2012 sprzedano ponad 720 mln smartfonów, o tyle w roku 2017 do klientów może trafić nawet ponad 1,5 mld inteligentnych telefonów. W ciągu zaledwie pięciu lat odnotowany zostanie ponad 100-procentowy wzrost sprzedaży. Wynik imponujący, ale jeszcze lepiej wygląda to w przypadku tabletów.

W roku ubiegłym sprzedano blisko 130 mln tabletów. Rok 2013 powinien przynieść wynik na poziomie 150 mln. Wartość tego rynku wzrośnie do 64 mld dolarów. Jeszcze kilka lat temu taki scenariusz wydawał się praktycznie niemożliwy w realizacji, teraz staje się faktem. Przyszłość wygląda jeszcze ciekawiej – w roku 2017 na świecie powinno się sprzedać ponad 350 mln tabletów. W ogólnej liczbie sprzedanych urządzeń z dostępem do Internetu (mowa tylko o komputerach i telefonach) będą one wówczas stanowiły 16% całości. Gdy policzymy je wraz ze smartfonami, to otrzymamy wynik 83%. Przewaga (procentowa oraz ilościowa) nad komputerami wydaje się miażdżąca.

Aby zobrazować, jakiego skoku na przestrzeni ostatnich lat dokonał rynek mobilny, można się odnieść do wyników jednego z największych „gwiazdorów” tego segmentu – Androida. Stosunkowo niedawno Eric Schmidt, czyli jedna z najważniejszych osób w Google, poinformował, że każdego dnia na świecie aktywowanych jest 1,5 mln urządzeń z zielonym robotem na pokładzie. Dla porównania: w grudniu 2011 roku wskaźnik ten wynosił 700 tys. Do końca roku licznik wszystkich aktywacji urządzeń z Androidem powinien przebić barierę 1 mld. Nie ulega wątpliwości, iż tak szybkiego rozwoju całego sektora nie spodziewali się nie tylko top menedżerowie giganta z Mountain View, ale też większość ich konkurentów, analityków oraz dziennikarzy.

fot. bloomua, Fotolia.com

Osiągniecie pułapu 1 mld aktywacji Androida będzie kolejnym wielkim wyczynem tej platformy, ale z pewnością nie ostatnim. Na następny miliard nie będziemy musieli czekać 4-5 lat. Przyczyni się do tego m.in. podaż tanich modeli smartfonów oraz tabletów, a także wprowadzanie na rynek nowych produktów. W gronie tym wystarczy wymienić „inteligentne” aparaty i kamery (co ciekawe, Android miał początkowo współpracować jedynie z urządzeniami tego typu – jego potencjał odkryto dopiero po jakimś czasie), inteligentne zegarki czy gadżety typu Google Glass. Choć w części przypadków możemy mówić raczej o pieśni przyszłości, to widać, iż zielony robot gwarantuje spore możliwości rozwoju. Czy to oznacza, że rynek mobilny jest nie do załamania?

Dzisiaj wydaje się mało prawdopodobne, by popularne urządzenia mobilne miały niebawem zostać zastąpione przez inne produkty. Nie można tego jednak wykluczać. Warto wspomnieć, że Thorsten Heins (CEO BlackBerry) stwierdził jakiś czas temu, że tablety nie mają przed sobą przyszłości i za jakiś czas znikną z rynku. Choć wiele osób krzywi się na takie prognozy i je dyskredytuje, to warto pamiętać, że jeszcze kilka lat temu część specjalistów prognozowała wspaniałą przyszłość netbooków. Obecnie wiadomo, iż ten kierunek rozwoju jest praktycznie martwy. Być może podobny los czeka tablety.

Nie ulega wątpliwości, że rynek mobilny dopiero się krystalizuje i poznajemy możliwości produktów oraz ich zastosowania. Jednocześnie należy mieć na uwadze, że jest to branża, w której do zagospodarowania jest wielki potencjał. Pojawiły się phablety i dzisiaj wróży się im wielki sukces. Ten sam scenariusz można odnieść do mniejszych tabletów. W obu przypadkach niektórzy przekonywali, że te kierunki rozwoju nie są perspektywiczne. Dzisiaj firmy prześcigają się w dostarczaniu na rynek kolejnych urządzeń z tych segmentów. Na tym zapewne nie kończą się niespodzianki (m.in. dlatego przyszłość tabletów nie jest taka klarowna).

MS Surface / fot. Microsoft

Warto mieć na uwadze, że producenci coraz mocniej eksperymentują z hybrydami inteligentnych urządzeń. Być może za kilka lat trudno będzie mówić o podziale na poszczególne produkty (oczywiście dotyczy to sprzętu dla klientów indywidualnych) – w jednej maszynie zawarte zostaną i smartfon i laptop. Takie rozwiązanie jest sensowne z przynajmniej kilku powodów i z pewnością zainteresuje użytkowników nastawionych głównie na konsumpcję treści oraz możliwość korzystania z zasobów Sieci.

Zmieniają się reguły gry, zmieniają się gracze

Pisząc o branży nie można się nie odnieść do graczy, którzy ją tworzą. To ich decyzje i działania ukształtują rynek. Dlatego warto przyjrzeć się poczynaniom liderów rynku. Z obserwacji wynika jednoznacznie, że np. Apple coraz bardziej nastawia się na rynek mobilny. To sprzedaż produktów i usług w tym segmencie zapewnia im największe zyski. Komputery, choć nadal dochodowe, nie stanowią już od pewnego czasu fundamentu giganta z Cupertino. Należy poczekać na poczynania tego producenta w kolejnych kwartałach i ewentualną dywersyfikację biznesu, ale trudno się spodziewać, by był to odwrót od mobile.

fot. violetkaipa, Fotolia

Podobnie sprawa wygląda w przypadku przywoływanego już Google. Internetowy potentat opiera dzisiaj swój biznes o wyszukiwarkę, ale coraz większy nacisk kładzie na segment mobilny. Korporacja z Mountain View rozwija Androida i stara się go rozprzestrzenić w sposób szybki i totalny. Firma rozwija też projekt Chrome OS, zainwestowała kilkanaście miliardów dolarów w Motorolę i zapewne zrobi użytek z tego legendarnego producenta. Google rośnie w siłę i ewidentnie stawia na poszukiwanie nowych podstaw swojego biznesu.

Microsoft to jeden z ciekawszych przypadków zachodzących zmian. Korporacja robi bardzo wiele, by zaistnieć na rynku mobilnym i inwestuje w ten projekt miliardy dolarów. Korporacja chce rozpowszechnić platformę Windows Phone i nawiązać walkę z Apple i Google. Windows 8 to doskonały przykład nowej strategii – system stworzono nie tylko z myślą o desktopach, ale też,a może przede wszystkim o komputerach mobilnych (w tym tabletach). Liczba urządzeń tego typu z nowym OS Microsoftu w najbliższym czasie powinna rosnąć i kusić klientów. Niewykluczone, że ważną rolę w tym procesie odegrają kolejne produkty z linii Surface oraz szeroko już omawiana odświeżona wersja Windowsa (8.1 Blue).

Gigantowi z Redmond ewidentnie zależy na zakorzenieniu się na rynku mobilnym i zdaniem niektórych (wystarczy wymienić analityków Gartnera), klęska tych starań będzie jednoznaczna z klęską całego MS. Wspomniani specjaliści wskazują na spadki sprzedaży komputerów osobistych i wieszczą mroczną przyszłość firmy. Warto jednak pamiętać, że system operacyjny nie jest jedynym źródłem zysków Microsoftu. Amerykanie zarabiają na szeroko pojętej rozrywce, sektorze biznesowym, a nawet na Androidzie (i to całkiem spore pieniądze). Jeżeli firmie nie uda się podbić branży mobilnej, to sporo straci, ale nie zniknie z rynku.

fot. Andy Dean, Fotolia.com

Podobne wnioski można odnieść do innych korporacji, które mają problemy z wejściem do szeroko pojętej sfery mobilnej. Wystarczy tu wspomnieć o HP oraz Dell. Obaj giganci nie mogą mieć powodów do zadowolenia, jeżeli weźmiemy pod uwagę sprzedaż komputerów. W przeciwieństwie do Samsunga czy Lenovo nie odrobią też strat za sprawą rynku mobilnego. Jednak biznes obu graczy zapewne ulegnie przeobrażeniom i skupią się oni na innych sektorach. Dell wycofał się z giełdy m.in. po to, by dokonać głębokiej restrukturyzacji. Być może będzie ona tak skuteczna, jak w przypadku IBM.

Intrygujące wydają się również dalsze losy przywoływanego już Intela. Producent procesorów zdaje sobie sprawę z tego, że w branży nadchodzą nowe czasy i potrzebne są odpowiednie zmiany. Ich symbolem w przypadku tej firmy może być nowy CEO – na emeryturę odchodzi Paul Otellini, a jego miejsce zajmuje Brian Krzanich. Jednym z jego najważniejszych zadań będzie zapewne wprowadzenie Intela do sektora mobilnego. Czy to się uda? Trudno stwierdzić – dopiero za kilka kwartałów przekonamy się, jakie są plany nowego szefa Intela i jak zamierza je realizować. Niewykluczone, że korporacja nie powiedziała jeszcze wszystkiego w segmencie pecetów…

Jak widać, zmiany w branży IT są zakrojone na szeroką skalę. Rynek podlega poważnym przeobrażeniom i nie ominie to żadnego z graczy. Firmy szukają dla siebie nowych dróg rozwoju, chcą przyciągnąć lub zatrzymać klientów oferując kolejne produkty oraz usługi. Choć wiele osób mówi o zakrojonej na szeroką skalę rewolucji i skoku technologicznym, to wydaje się, że zmiany zachodzą w sposób płynny i nie można postawić szlabanu, który podzieli branżę i jej historię na PC i post-PC.

W tekście wykorzystano dane publikowane przez IDC, Gartner, ABI Research, Strategy Analytics, Bloomberg, Electronista, Engadget, Intel i Astera

Zainteresował Cię artykuł? Zobacz też inne maniaKalne felietony.
 
 
 

O autorze
Maciej Sikorski
 

Dzieci nie ma, w kosmosie nie był, nie uprawia alpinistyki ani innych sportów ekstremalnych, za to od lat dzieli się z maniaKalnymi CzytelniKami swoimi przemyśleniami na temat biznesowej strony sektora IT. Teksty Maćka znajdziecie również na łamach bloga Antyweb.

 

Chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Pisz na redakcja@techmaniak.pl. Być może i Twój wpis znajdzie się wśród maniaKalnych felietonów.

 

Maciej Sikorski

Komentarze

  • tak długo, jak długo mogę grać w Fifę 13 na klawiaturze, tak długo nie będie ery post-PC. A póki co gram całkiem nieźle :P