>

NVIDIA G-Sync, AMD FreeSync czy V-Sync – co wybrać?

Do laptopów, komputerów i monitorów coraz częściej trafiają dwie stosunkowo młode technologie – NVIDIA G-Sync i AMD FreeSync. Czym są i jaki jest ich faktyczny wpływ na jakość obrazu?

Nawet najlepsza karta graficzna i wydajny monitor dla gracza nie pomoże, jeżeli sprzęt nie zostanie wsparty odpowiednią technologią. W ostatnich miesiącach mieliśmy już do czynienia z rewelacjami na temat DirectX 12, światu objawiło się także API o nazwie Vulkan, ale jednymi z najbardziej rozwijających się technologii są NVIDIA G-Sync i AMD FreeSync, którym poświęcimy niniejszy artykuł.

fot. NVIDIA

Co to jest G-Sync i FreeSync?

Mimo różnych nazw, obie technologie mają wspólny mianownik – umożliwiają wyeliminowanie szeregu różnorodnych problemów z wyświetlaniem obrazu. Różnica tak naprawdę pojawia się tylko w przypadku producenta – za stworzenie G-Sync odpowiada NVIDIA, z kolei FreeSync to dzieło konkurencyjnego obozu, AMD.

W jakim celu powstały technologie? Są one stworzone do przeciwdziałania zjawiskom, które bardzo często pojawiały się na ekranie w czasie zabawy z grami komputerowymi. Jednym z najpopularniejszych problemów, któremu przeciwdziałają, jest tzw. tearing, czyli rozrywanie obrazu. Polega on na przesuwaniu części obrazu względem innej, przez co krawędzi poszczególnych obszarów są nierówne, a sygnał wyświetlany jest z opóźnieniem, ze względu na brak korelacji częstotliwości odświeżania monitora z płynnością wyświetlania kolejnych klatek w poszczególnych tytułach.

fot. AMD

Do tej pory sądzono, że tym problemom zaradzi synchronizacja pionowa, czyli popularny wśród graczy V-Sync. Jak się jednak okazuje a i owszem, radzi on sobie z eliminacją tearingu, ale przy okazji oferuje kolejne problemy z płynnością wyświetlania obrazu, z czego najpoważniejszym było solidne opóźnienie wyświetlania obrazu, co w przypadku osób często grywających w sieciowe FPS-y czy dynamiczne MOB-y takie jak chociażby popularne League of Legends stanowiło pole do niemałych frustracji. Często także możemy zaobserwować nienatualne zachodzenie jednej klatki na drugą – to regularnie skutkuje brakami w wyświetlaniu animacji. Potrzebne było więc nowe narzędzie, które pozwoli zapobiec wszystkim tym problemom w praktyce. Do tego wykorzystujemy właśnie G-Synca i FreeSynca.

G-Sync i FreeSync: jak skorzystać?

To oczywiste – posiadać sprzęt, który będzie z nią współpracował. Najważniejsze rzecz jasna jest posiadanie odpowiednich kart graficznych obsługujących te narzędzia. W przypadku G-Synca na na pokładzie mogą znajdować się nawet przestarzałe karty graficzne, począwszy od GeForce GTX 650 Ti, z kolei osoby chcące wyposażyć się w technologię AMD będą musiały posiadać kartę graficzną z linii Radeon od R9 260 w górę. Widać więc wyraźnie, że zakres sprzętowy leży po stronie NVIDII, choć z drugiej strony – kto będzie korzystał z tej technologii, mając kartę graficzną sprzed dwóch generacji? Raczej nikt.

fot. NVIDIA

Drugi krok to posiadanie specjalnego, certyfikowanego monitora, który jest zdolny współpracować z kartami graficznymi i jednocześnie może przerzucić część odpowiedzialności za wyświetlanie obrazu właśnie na nie. Kłopot polega tutaj na zastąpienie standardowych skalerów odpowiedzialnych za odświeżanie obrazu specjalnymi, bardziej wydajnymi jednostkami będącymi w stanie go wygenerować pod większym obciążeniem. Jedyna różnica jest w tym, iż NVIDIA sprzedaje producentom monitorów gotowe skalery stworzone we własnych laboratoriach, z kolei AMD nieodpłatnie udostępnia producentom sprzętu możliwość konfiguracji sprzętu specjalnie na potrzeby FreeSynca. Jednym z modeli, które obsługują G-Synca jest np. testowany przez nas monitor Acer XB280HK,

Ostatnio coraz częściej na rynku pojawiają się także laptopy umożliwiające obsługę obydwu technologii. Całkiem niedawno HP zapowiedziało wprowadzenie linii laptopów współpracujących z technologią AMD FreeSync, z kolei G-Sync pojawia się w gamingowych laptopach MSi czy ASUSa, takich jak chociażby model ROG G752. W przypadku laptopów obostrzenia jeśli chodzi o obsługiwany układ graficzny są jednak zdecydowanie większe – G-Sync obsługuje bowiem zaledwie trzy układy mobilne: GTX 965M, 970M oraz 980M, z kolei w przypadku Radeonów spektrum układów się nie zmienia, są bowiem obsługiwane wszystkie mobilne wersje desktopowych układów graficznych. Nie da się więc ukryć, że technologia ta jest coraz bardziej popularna.

fot. AMD

Jak uruchomić G-Sync i FreeSync?

Uruchomienie G-Synca jest proste – do tego celu służą nam sterowniki dostarczane przez producentów. Zarówno w przypadku kart graficznych GeForce, jak i Radeon odpowiednie opcje znajdziemy w oprogramowaniu dołączanym do sterowników, nie ma więc najmniejszego problemu z tym, by skorzystać z ich dobrodziejstwa.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż jednoczesne korzystanie z włączonej synchronizacji pionowej może powodować problemy z wyświetlaniem obrazu. W trakcie korzystania z tych technologii konieczne staje się więc zrezygnowanie z jednoczesnej obsługi V-Synca, co wydaje się być oczywiste z logicznego punktu widzenia – w końcu i G-Sync, i FreeSync nie tylko go zastępują, ale również eliminują problemy związane z korzystaniem z tego mocno wysłużonego narzędzia.

G-Sync i FreeSync: ograniczenia i kłopoty

Oczywiście jak szereg innych technologii, również i te narzędzia nie są wolne od wielu różnorodnych przypadłości. Nie sposób zapomnieć o dość istotnej rzeczy w przypadku wielu popularnych produkcji posiadających wysokie wymagania sprzętowe – o ile AMD FreeSync nie obciąża dodatkowo komputera, tak w przypadku zastosowania G-Synca musimy liczyć się ze spadkiem płynności na poziomie od 3 do 5 procent. To może mieć spore znaczenie zwłaszcza w przypadku korzystania z G-Synca na starszych konstrukcjach z linii GTX 600 czy 700, gdzie często układy nie dają już rady z nowymi produkcjami i każda klatka jest praktycznie na miarę złota.

fot. NVIDIA

Z G-Synca możemy jednak śmiało korzystać, posiadając dwie karty połączone ze sobą w trybie SLI, z kolei w przypadku FreeSynca obsługa CrossFire praktycznie nie istnieje. Nie wyeliminujecie więc zjawiska tearingu i input lagu w komputerach, w których zamontowano dwie współpracujące ze sobą karty z rodziny Radeon. Nie da się ukryć, że to dość spore niedopatrzenie, które w przypadku wielu graczy korzystających z takich konstrukcji może mieć duże znaczenie.

Odbijając piłeczkę w kierunku G-Synca, warto zwrócić także uwagę na wachlarz złącz, które oferują nam monitory przystosowane do obsługi obydwu technologii. W przypadku sprzętów współpracujących z narzędziem NVIDII na tylnym panelu znajdziemy jedynie DisplayPort w wersji 1.2. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku modeli obsługujących Freesync – tam oprócz DisplayPorta możemy także skorzystać z HDMI czy DVI. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że możliwości FreeSynca są i tak wykorzystywane tylko za pośrednictwem złącza DisplayPort, ale wykorzystywanie G-Synca praktycznie eliminuje możliwość podłączenia monitora w jakikolwiek inny sposób.

FreeSync wymaga też, by gra, w której próbujemy wyeliminować zjawiska tearingu czy input lagu, działały w odpowiedniej płynności – choć podawany przez AMD zakres częstotliwości wynosi od 9 do 240 Hz, w praktyce mamy do czynienia z działaniem tej opcji dopiero od około 40 Hz. Oznacza to w praktyce, iż gra musi działać w minimalnej prędkości 40 klatek na sekundę, co na starszych sprzętach np. w bardzo wymagającym Wiedźminie 3: Dziki Gon, może okazać się kwestią problematyczną. Znacznie lepiej w tej kwestii radzi sobie G-Sync, praktycznie nie robiąc żadnych problemów z obsługą słabiej działających produkcji.

Mimo, iż to dwie technologie, które oferują praktycznie te same możliwości, nie mamy szans korzystania z G-Synca na monitorze obsługującym FreeSync i odwrotnie. Posiadając kartę graficzną GeForce musimy poszukać monitora, który będzie oficjalnie certyfikowany przez NVIDIĘ – to samo tyczy się również AMD oraz FreeSynca. Szkoda, ale to element rywalizacji pomiędzy dwoma odwiecznie walczącymi obozami.

fot. AMD

Czy warto?

Jasne – zwłaszcza w przypadku graczy mamy do czynienia z technologią, która poprawia wrażenia płynące z rozgrywki, zwłaszcza jeśli chodzi o profesjonalne rozgrywki sieciowe. Nie da się ukryć, że w przypadku monitorów z długim czasem reakcji problem ten był bardzo zauważalny i w wielu przypadkach, zwłaszcza w kontekście mało płynnej rozgrywki, szalenie dawał się on we znaki. Dzięki tym technologiom zjawisko to odchodzi do lamusa, choć niestety wymaga od nas jednak pewnego rodzaju inwestycji, związanych głównie z wymianą monitora na nowszy model, który wspiera jedną z dwóch wybranych technologii.

Jeśli więc tylko mamy możliwość skorzystania z tych technologii, to sprawa jest oczywista – jest to narzędzie znacznie bardziej wydajne od synchronizacji pionowej, które wraz z upowszechnianiem się w kolejnych monitorach czy laptopach będzie w stanie oferować nam coraz bardziej żywy i szczegółowy obraz bez przekłamań i błędów w wyświetlaniu.

Amadeusz Cyganek

Komentarze

  • Mam pytanie do osób lepiej rozeznanych w rynku monitorów: czy istnieje coś takiego jak monitor z G-Sync, 1080p i jeszcze na matrycy IPS? Mój obecny jest na IPSie, więc przesiadka na TN mogłaby być bolesna. Jestem w stanie znaleźć tylko monitory 1440p, a w budzie siedzi GTX970, który świetnie sobie radzi z 1080p, ale nie uciągnie nowych gier w 1440p i 60 klatkach. Znajdzie się takie cudo czy będę musiał poczekać na nową generację kart graficznych?

    • Nie spotkałem się z takim rozwiązaniem, choć słyszałem o istnieniu takich matryc produkcji LG. Obawiam się, że albo czeka Cię przesiadka na nowy GPU, albo musisz zrezygnować z G-Synca i zerknąć w stronę "zwykłych" monitorów na IPS-ie.

      • IPSa już mam, karta też do słabych nie należy i nie będę jej zmieniał. Dzięki za odpowiedź, poczekam sobie na gsynca do nowej generacji kart :)