>

Już nie chcemy grać na laptopach? Sprzedaż gamingowych notebooków zwalnia

Podczas gdy wielu producentów laptopów zamierza oprzeć swoją strategię rynkową na gamingowych modelach, analizy tego rynku przynoszą niespodziewane wieści. Choć cały czas trudno narzekać na sprzedaż notebooków do gier, to kilku producentom cyferki w raportach mogą się w tym roku nie zgadzać.

Zakup laptopa do gier niegdyś kojarzył się z dziwaczną próbą wywalania pieniędzy w błoto – wciąż słyszane stwierdzenie „laptop nie nadaje się do grania” jeszcze kilka lat temu było jak najbardziej prawdziwe, ale od tego czasu naprawdę sporo się zmieniło (wystarczy zerknąć na ostatnie testy laptopów do gier). Wobec wysokich cen komponentów do pecetów kupno laptopa do gier stało się bardziej opłacalne, a poszczególne konfiguracje (oczywiście poza najdroższymi i najbardziej odbajerzonymi modelami) potrafią być naprawdę sensowne wycenione.

Niby wzrost, ale znacznie mniejszy niż zakładano

Dlatego też nie dziwi fakt, że na przestrzeni ostatnich 6-7 lat dynamika wzrostu sprzedaży tych sprzętów oscylowała wokół 20%, przez co wielu producentów decydowało się na jeszcze większe zaangażowanie w ten segment rynku. Tak samo miało być także i w tym roku, ale wygląda na to, że oczekiwania rozminą się z rzeczywistością.

Wygląda na to, że choć wzrost sprzedaży wciąż będzie zauważalny, to jednak jego dynamika obniży się aż dwukrotniew 2019 roku ma bowiem sprzedać się tylko o 10% więcej laptopów niż w 2018 roku. Różnica jest spora, a wpływ na taki stan rzeczy ma kilka różnorodnych czynników. Najważniejszym z nich jest ogólne spowolnienie branży PC, co po części dotyka segment laptopów do gier, choć akurat ten trzyma się najlepiej.

Słabsza sprzedaż to nie przypadek

Spory wpływ na zawirowania w segmencie laptopów do gier ma ograniczona dostępność procesorów od Intela oraz wysokie ceny nowych układów graficznych Nvidii. Swoje piętno odciska także wojna handlowa pomiędzy USA i Chinami, która w rezultacie sprzyja spowolnieniu gospodarczemu, a klientów zorientowanych na gry podbiera branża mobile.

Interesującym argumentem jest zmniejszająca się liczba topowych produkcji na pecety, dla których gracze kupują nowe maszyny – to intrygujący powód, bowiem poza standardową grupą tytułów ekskluzywnych na obydwie konsole stacjonarne raczej trudno mówić o wykluczeniu pecetowców z rynku gier, bowiem wszystkie największe hity (poza Red Dead Redemption 2 czy God of War) zeszłego roku wylądowały także na pecetach.

Tak czy owak nie da się ukryć, że niektórzy producenci będą musieli zrewidować swoje plany sprzedażowe – to sytuacja zaskakująca, ale zapowiadająca, że w przyszłych latach branża musi się przygotować na jeszcze gorsze wiadomości.

Amadeusz Cyganek

Komentarze

  • Wolę kupić PS4 Pro do gier, a cienki Ultrabook do internetu z Linuksem. Nie potrzebny mi gorący kocioł na kolanach.