>

iPad jako…oświetlenie studia?

Nie ma się co oszukiwać – Apple iPad osiągnął już status urządzenia kultowego. Gdzie człowiek nie zerknie, to czyta o tablecie amerykańskiego giganta. O zaletach i wadach gadżetu zdobionego logiem nadgryzionego jabłka, mówi się i pisze w prasie, mediach internetowych i radiu. Ciężko zatem nie być świadomym, że Jobs znowu rozbił bank, a Apple toczy się przez rynek jak walec, miażdżąc konkurencję bez litości. Będąc z natury bardziej foto, niźli mobiManiaKiem, żyłem w błogim przekonaniu, że szał na iPada ominie mały światek fotograficzny szerokim łukiem. Myliłem się.

iPad jest bardzo poręcznym, eleganckim i przede wszystkim – przydatnym urządzeniem. Co tu dużo pisać – sam pod koniec stycznia tego roku zachwycałem się tabletem na łamach fotoManiaKa, informując czytelniKów iż „…otrzymaliśmy w końcu urządzenie, które jest prawdziwie mobilne w sensie rozmiaru (blisko 10-calowy wyświetlacz o niedużej wadze i grubości), zasilania (do 10 godzin na jednym ładowaniu) i łatwości obsługi (sterowanie dotykowe, obsługa gestów, czujnik orientacji). Tym samym, jako środek do prezentacji naszych fotografii, jest zdecydowanie bardziej atrakcyjnym rozwiązaniem, niż telefon, cyfrowa ramka lub komputer. Najnowszy produkt firmy Apple, ma więc realną szansę stać się nie tylko substytutem dla tradycyjnych, rodzinnych albumów na zdjęcia, ale także zupełnie nową platformą do zabawy i pracy z naszymi fotografiami…Dlaczego więc teraz jestem zaskoczony?

Dlatego, iż Jesse Rosten (pewien bliżej nie znany światu amerykański fotograf) znalazł dla iPada takie zastosowanie, jakiego w najdzikszych fantazjach bym nie przewidział. Umieścił po trzy tablety na trzech panelach, tworząc ruchomy (czytaj wprawiany w ruch za pomocą asystentów) system oświetleniowy, który następnie wykorzystał w specjalnej sesji zdjęciowej. Czy potęga jarzeniowa ekranów dotykowych Apple’a okazała się być wystarczająca? Sprawdźcie sami.

Źródło: fotoManiaK

Szymon Marcjanek