VTOL VR
Choć trudno może być w to uwierzyć, to ta już niemal 6-letnia gra (wydana została w 2017 roku) do dzisiaj pozostaje jednym z najlepiej zrobionych symulatorów w świecie wirtualnej rzeczywistości.
Długi rynkowy staż widać po grafice, która – nie ma się co oszukiwać – trąci już myszką, za to w kwestii grywalności „VTOL VR” to prawdziwa perełka. Duża w tym zasługa sterowania, które w całości opiera się na kontrolerach i możliwości wchodzenia w interakcję z każdym elementem kokpitu.
Co to znaczy? Otóż tyle, że możesz własnoręcznie kliknąć, przestawić i dotknąć każdego przycisku czy dźwigni w kokpicie. Ba, nawet przepustnica czy drążek sterowniczy działają na tej zasadzie, co jest wysoce nietypowym rozwiązaniem – symulatory zwykle korzystają z systemów HOTAS lub kombinacji myszka / klawiatura, co w wypadku gogli VR niestety często zaburza immersję gry.
„VTOL VR” to znakomita pozycja na wejście do świata symulatorów VR i zdecydowanie warto dać jej szansę – nawet jeśli graficznie nie robi teraz dużego wrażenia.
Kayak VR Mirage
„Kayak VR Mirage” to gra stosunkowo świeża, bo premierę miała w wakacje 2021 roku. I z miejsca podbiła serca użytkowników, choć na pozór niewiele się w niej dzieje.
Jak sama nazwa wskazuje, mamy tu do czynienia z symulatorem pływania kajakiem, a więc aktywnością, obok której wielu graczy może przejść obojętnie. I to będzie błąd, bo „Kayak VR Mirage” to zaskakująco fajne doświadczenie.
Piszę doświadczenie, bo to pozycja raczej nastawiona na relaks i spędzanie czasu w fajny sposób, niż kompetytywne granie. Kluczową zaletą tej produkcji jest to, że wygląda przepięknie. Woda wygląda jak woda (co wcale nie jest oczywiste w świecie VR), a sam model pływania jest tak przyjemny, że zdecydowanie warto dać tej grze szansę.
Trzeba natomiast mieć na uwadze, że podobnie jak „Half-Life: Alyx”, także i „Kayak VR Mirage” wymaga mocnego peceta – na słabszych komputerach przyjemność z grania będzie zdecydowanie niższa.
Into the Radius VR
Kolejna pozycja na liście to tytuł z 2020 roku, który śmiało można określić mianem „S.T.A.L.K.E.R.-a” wirtualnej rzeczywistości. Na gracza czeka więc radziecki, postnuklearny klimat i zwiedzanie świata, w którym każdy drobny błąd może mieć śmiertelne konsekwencje.
Gra jest zrobiona od podstaw z myślą o wirtualnej rzeczywistości, więc zawiera sporo mechanizmów świetnie sprawdzających się podczas zabawy w goglach VR. Jest też bardzo ładna graficznie, co zdecydowanie podnosi imersję i przyjemność z zabawy.
Warto również podkreślić, że podobnie jak w wypadku „Half-Life: Alyx”, „Into the Radius” oferuje dla jednego gracza fabułę rozłożoną na wiele godzin zabawy, co w świecie VR nie jest wcale oczywistą rzeczą – tutaj królują głównie mniej skomplikowane, zręcznościowe produkcje i tech-dema.
Wypada jednak zastrzec, że ten tytuł nie każdemu przypadnie do gustu – to mroczna produkcja, a do tego poziom trudności jest stosunkowo wysoki i może być zbyt dużym wyzwaniem dla niektórych początkujących miłośników VR.
After the Fall
O ile poprzednia gra z listy była kierowana głównie do graczy bawiących się solo, tak „After the Fall” to już zdecydowanie produkcja stworzona z myślą o trybie multiplayer.
Ten wydany pod koniec 2021 roku tytuł to w gruncie rzeczy „Left for Dead VR Edition”. Mamy więc rozbudowane plansze, hordy zróżnicowanych zombies, dobry mechanizm strzelania i rozgrywkę w 100% nastawioną na zabawę w kilka osób.
Teoretycznie można również grać solo, ale z uwagi na niespecjalnie dobre algorytmy AI kierującej drużyną gracza, nie jest to szczególnie wciągające doświadczenie.
Niewątpliwą zaletą „After the Fall” są natomiast ładna oprawa graficzna i obietnica długiego wsparcia w postaci nowych aktualizacji, plansz i dodatków. Jeśli lubisz „Left for Dead”, ten tytuł zapewne także pokochasz.
Dodaj komentarz