>
Kategorie: GryTOP-10VR

Dobry symulator VR? Te 10 gier warto sprawdzić!

Symulatory to jedna z najpopularniejszych kategorii gier VR – i nie bez przyczyny. To właśnie dla takich tytułów gracze często w ogóle kupują gogle VR. Jeśli należysz do tego grona, zerknij na nasz TOP-10 dobrych symulatorów VR, które zdecydowanie warto sprawdzić.

Mieliśmy już okazję polecać najlepsze gry VR na start, a dzisiaj mamy coś dla miłośników symulatorów. Tytuły tego kalibru to najczęściej najdroższe i najbardziej wymagające produkcje, ale chyba też najlepiej prezentujące olbrzymie możliwości „zaszyte” w wirtualnej rzeczywistości.

Trzeba natomiast pamiętać o tym, że symulator symulatorowi nierówny – na rynku nie brakuje gier, tylko pobieżnie napisanych pod VR, co skutkuje niewygodnym sterowaniem lub licznymi błędami psującymi immersję z rozgrywki.

Nasze zestawienie najciekawszych symulatorów VR zbiera tytuły z różnych gatunków – od zaawansowanych gier lotniczych pokroju „Microsoft Flight Simulator”, po niemal zręcznościowe „ścigałki” w stylu „Project CARS 3”, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Warto dodać, że na naszej liście znajdziesz tytuły typu PCVR, do uruchomienia których potrzebny będzie pecet i program SteamVR, a wszystkie gry testowaliśmy przy użyciu HTC Vive Pro 2, czyli typowo gamingowych gogli VR (zobacz też nasz test Vive Pro 2).

Nasze zestawienie najlepszych symulatorów VR zaczynamy od gry, która wysoko zawiesiła poprzeczkę dla wszystkich tytułów tego kalibru.

Microsoft Flight Simulator

Jeśli lubisz symulatory (niekoniecznie VR) ten tytuł na pewno znasz – i nie bez powodu. To jedna z najbardziej zaawansowanych i dopracowanych gier w swojej kategorii. „Microsoft Flight Simulator” możesz odpalić zarówno w trybie standardowym, jak i VR – nas interesuje oczywiście przede wszystkim ten ostatni.

Sterowanie można częściowo dopasować pod używane kontrolery, aby dodatkowo wzmocnić immersję zabawy. To w połączeniu z interaktywnym kokpitem daje olbrzymią frajdę z grania. Nie jest to jeszcze poziom interakcji znanej z „VTOL VR” (o którym jeszcze przeczytasz w dalszej części zestawienia), ale to bez dwóch zdań najwyższa półka sterowania.

Microsoft Flight Simulator

Grafika jest bajeczna – „Microsoft Flight Simulator” to jeden z najbardziej dopracowanych symulatorów, więc latanie w goglach VR w tej produkcji to doświadczenie, którego naprawdę warto spróbować – nawet jeśli nie lubisz lotniczych symulatorów.

Jest tylko jeden minus – do tego tytułu musisz mieć mocną maszynę. Nawet zabawa w średnich ustawieniach mocno obciąży układ graficzny, więc warto mieć na uwadze.

Warto też dodać, że „Microsoft Flight Simulator” w bazowej wersji jest dostępny m.in. w ofercie Game Pass, więc możesz sprawdzić ten tytuł w ramach usługi abonamentowej bez dodatkowych opłat.

VTOL VR

„Microsoft Flight Simulator” to najlepszy i najładniej wyglądający symulator lotniczy VR, ale zdecydowanie warto też dać szansę stareńkiemu (gra wydana została w 2017 roku) „VTOL VR”, który do dzisiaj wyznacza standardy w jakości interakcji i sterowania w grach VR.

Długi rynkowy staż widać po grafice, która – nie ma się co oszukiwać – trąci już myszką, za to w kwestii grywalności „VTOL VR” to prawdziwa perełka. Duża w tym zasługa sterowania, które w całości opiera się na kontrolerach i możliwości wchodzenia w interakcję z każdym elementem kokpitu.

VTOL VR

Co to znaczy? Otóż tyle, że możesz własnoręcznie kliknąć, przestawić i dotknąć każdego przycisku czy dźwigni w kokpicie. Ba, nawet przepustnica czy drążek sterowniczy działają na tej zasadzie, co jest wysoce nietypowym rozwiązaniem – symulatory zwykle korzystają z systemów HOTAS lub kombinacji myszka / klawiatura, co w wypadku gogli VR niestety często zaburza immersję gry.

„VTOL VR” to znakomita pozycja na wejście do świata symulatorów VR i zdecydowanie warto dać jej szansę – nawet jeśli graficznie nie robi teraz dużego wrażenia.

Elite Dangerous

Pozostając w dziedzinie latania, ale jednocześnie przechodząc do super popularnego segmentu symulatorów SF, warto zainteresować się tytułem „Elite: Dangerous”.

Nie jest ani gra nowa, ani stworzona z myślą o VR, a do tego twórcy porzucili wsparcie dla VR w ostatnim oficjalnym dodatku, czyli „Odyssey”, ale to wszystko ma drugorzędne znaczenie, bo „Elite: Dangerous” do dzisiaj pozostaje jednym z najciekawszych symulatorów pilotażu pojazdów kosmicznych. Połączenie ładnej grafiki i dobrych gogli VR winduje immersję z grania na wyżyny, pozwalając graczowi poczuć się, jakby faktycznie był pilotem.

Elite: Dangerous

Niestety, gra ma też sporo minusów, pośród których na pierwszy plan wysuwa się brak wsparcia dla kontrolerów VR, co oznacza, że grasz z goglami na głowie i… klawiaturą lub systemem HOTAS przed sobą. To trudne, bo nie widząc przycisków sterowanie staje się co najmniej nieintuicyjne, ale na szczęście w wypadku HOTASa szybko aktywuje się pamięć mięśniowa, co pozwala częściowo zrekompensować ten problem.

Dobra rada: jeśli planujesz grać w „Elite: Dangerous” w trybie VR, nie kupuj dodatku „Odyssey” – a jeśli już go masz, nie decyduj się na tryb pieszej eksploracji planet. Ta opcja jest kompletnie niegrywalna w goglach VR.

STAR WARS™: Squadrons

„STAR WARS™: Squadrons” bliżej ma do gry zręcznościowej niż pełnokrwistego symulatora, niemniej zdecydowanie warto sprawdzić ten tytuł, bo z goglami VR nabiera blasku.

Śledząc historię zmagań Imperium i Rebelii z perspektywy dwóch pilotów należących do wrogich frakcji (Nowej Republiki i imperialnego szwadronu Titan), siądziesz za sterami najpopularniejszych maszyn ze świata Gwiezdnych Wojen. Co ważne, zabawę można toczyć także w trybie multiplayer z innymi graczami, w bitwach toczonych w formule 5 na 5 graczy.

STAR WARS™: Squadrons

Warto dodać, że tryb VR w tej produkcji stoi na naprawdę wysokim poziomie (w czym niewątpliwie duża zasługa znakomitej oprawy graficznej), dzięki czemu szybko „wciągniesz” się w klimat myśliwskich pojedynków w kosmosie.

Jest tylko jeden szkopuł – brak wsparcia dla kontrolerów VR, co oznacza, że podobnie jak w wypadku „Elite: Dangerous” grasz z goglami na głowie i klawiaturą lub systemem HOTAS przed sobą. Na szczęście sterowanie w „STAR WARS™: Squadrons” jest stosunkowo proste do opanowania, więc nie jest to duży kłopot.

Kolejny plus to fakt, że „STAR WARS™: Squadrons” jest dostępny m.in. w ofercie Game Pass, więc możesz sprawdzić ten tytuł w ramach usługi abonamentowej bez dodatkowych opłat.

No Man’s Sky

„No Man’s Sky” to tytuł specyficzny, więc nie każdemu przypadnie do gustu. Warto natomiast docenić fakt, że to jedna z najlepiej przełożonych gier AAA na gogle VR.

Konwencja jest w zamyśle prosta, ale jednocześnie otwiera bramę do świata rozrywki na długie lata. Wcielasz się w rolę kosmicznego podróżnika, który odkrywa nowe planety i eksploruje kosmiczną przestrzeń, a wszystko to w proceduralnie generowanym wszechświecie.

No Man’s Sky

Co ważne, dobrze jest tu przełożona nie tylko część „zwiedzania pieszego”, ale przede wszystkim latanie. Kokpity statków są rewelacyjnie zrobione, a sterowanie intuicyjne i w pełni wykorzystujące możliwości, jakie dają kontrolery VR. Choćby dlatego tylko aspektu warto dać „No Man’s Sky” szansę – tym bardziej że to gra z serii „rób co chcesz”.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że to pełnokrwista gra AAA, a co za tym idzie, jej wymagania sprzętowe w wypadku VR są bardzo wysokie – bez mocnej maszyny do tej produkcji nie podchodź.

Na szczęście gra jest też dostępna w ofercie Game Pass, więc możesz ją odpalić w ramach usługi abonamentowej bez dodatkowych opłat.

Kayak VR Mirage

„Kayak VR Mirage” to gra stosunkowo świeża, bo premierę miała w wakacje 2021 roku. I z miejsca podbiła serca użytkowników, choć na pozór niewiele się w niej dzieje.

Jak sama nazwa wskazuje, mamy tu do czynienia z symulatorem pływania kajakiem, a więc aktywnością, obok której wielu graczy może przejść obojętnie. I to będzie błąd, bo „Kayak VR Mirage” to zaskakująco fajne doświadczenie.

Kayak VR Mirage

Piszę doświadczenie, bo to pozycja raczej nastawiona na relaks i spędzanie czasu w fajny sposób, niż kompetytywne granie. Kluczową zaletą tej produkcji jest to, że wygląda przepięknie. Woda wygląda jak woda (co wcale nie jest oczywiste w świecie VR), a sam model pływania jest tak przyjemny, że zdecydowanie warto dać tej grze szansę.

Trzeba natomiast mieć na uwadze, że podobnie jak „Microsoft Flight Simulator”, także i „Kayak VR Mirage” wymaga mocnego peceta – na słabszych komputerach przyjemność z grania będzie zdecydowanie niższa.

F1 22

Duże grono entuzjastów mają również symulatory samochodowe – tutaj wybór jest spory, ale na szczególną uwagę zasługuje popularny tytuł „F1 22” który jest także dostępny w wersji VR.

Warto zacząć od tego, że to gra na oficjalnej licencji, co ma niebagatelne znaczenie dla wielu maniaKów czterech kółek. Niestety, już na starcie odstrasza trudnym i źle przystosowanym do wirtualnej rzeczywistości interfejsem. Jeśli jednak przemęczysz się i przejdziesz etap wstępnej konfiguracji gry, będzie już tylko lepiej.

F1 22

„F1 22” ma bowiem zaskakująco fajny (i realistyczny) model jazdy, który w świecie VR nie jest wcale rzeczą oczywistą. Co więcej, także pod względem jakości oprawy graficznej niewiele można tej produkcji zarzucić – to jeden z najładniejszych symulatorów samochodowych na rynku, i to nie tylko w świecie VR.

Trzeba oczywiście pamiętać, że to gra zaawansowana graficznie, co oznacza, że musisz mieć sensowny komputer, aby cieszyć się graficznymi fajerwerkami w VR. Zawsze możesz też ten tytuł sprawdzić w ramach abonamentu Game Pass („F1 22” to gra ze stajni EA).

Project CARS 3

O ile „F1 22” nazwać można pełnokrwistym symulatorem samochodowym, tak „Project CARS 3” to już rozrywka lżejszego kalibru, nastawiona na bardziej zręcznościowe doświadczenia. Niemniej, to nadal bardzo fajnie wyglądająca produkcja, która w VR robi szczególne wrażenie.

Nie da się ukryć, że „Project CARS 3” to kontrowersyjny tytuł, ale trzeba pamiętać, że lwia część negatywnych recenzji wystawianych tej grze wynika z tego, że jest to produkcja kompletnie inna niż poprzednik. „Project CARS 2” wyróżniał bowiem realistyczny model jazdy, podczas gdy najnowsza odsłona to już 100-procentowa zręcznościówka.

Project CARS 3

To, co hardkorowym miłośnikom symulatorów jazdy się nie spodoba, przypadnie za to początkującym. „Project CARS 3” to lekki i nieskomplikowany tytuł, który jest świetnym punktem wejścia do świata samochodowych symulatorów – m.in. za sprawą ładnej oprawy graficznej, która w VR wygląda wyjątkowo korzystnie.

„Project CARS 3” nie zaoferuje może rozrywki na długie miesiące, ale w obecnej formie i po kilku płatnych dodatkach ma na tyle dużą zawartość, że spokojnie przyzwyczai Cię do jazdy w VR – a potem zapewne i tak uznasz, że czas przeskoczyć na coś bardziej zaawansowanego i realistycznego.

DiRT Rally 2.0

Trzecia „samochodówka” w maniaKalnym zestawieniu to znany i lubiany „DiRT Rally 2.0” – obecna odsłona gości na rynku od 2019 roku i cieszy się niemalejącą popularnością.

Tytuł można odpalić także w trybie VR, który podkręca immersję z zabawy do granic. Szczególnie jeśli poza goglami masz też sensowną kierownicę, bo w przeciwieństwie do wcześniej wymienionego „Project CARS 3”, „DiRT Rally 2.0” to już tytuł nastawiony na realistyczny model jazdy.

Dirt Rally 2.0

Oprawa graficzna jest bardzo ładna, a trasy są bardzo często spektakularne, co jest zresztą wizytówką tej serii – kto nie wierzy, uwierzy po rajdzie przez las w ulewnym deszczu, co jest przeżyciem tak realistycznym, że od kierownicy odchodzi się na miękkich nogach.

I tu pojawia się też minus tej produkcji – to nie jest tytuł dla każdego, i raczej nie na początek przygody z VR. Raz, że trasy są wymagające, a dwa, szybkość jazdy bywa zawrotna, co w wypadku gogli VR często oznacza tzw. chorobę lokomocyjną, czyli pojawienie się nudności i zawrotów głowy w czasie zabawy.

Na plus za to przemawia cena – na wyprzedażach (choćby w aktualnej, wiosennej wyprzedaży na Steam) „DiRT Rally 2.0” kosztuje poniżej 20 zł.

Iron Rebellion

Zestawienie zamykamy tytułem, który jest wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze, to jedna z niewielu produkcji zbudowanych od podstaw z myślą o VR.

Po drugie, to jeden z nielicznych tytułów, które pozwalają zasiąść za sterami mecha, co zapewne ucieszy fanów serii „Battletech”. Po trzecie, to produkcja nastawiona na zabawę wieloosobową, co czyni z „Iron Rebellion” nietuzinkową hybrydę zręcznościówki, symulatora i sieciowego shootera.

Iron Rebellion

Jest też spory minus. To jedyna gra w zestawieniu, która oficjalnie nie została jeszcze wydana. Dostępna jest na platformie Steam w formacie wczesnego dostępu i trudno jednoznacznie powiedzieć, czy twórcy dowiozą wszystko, co obiecują.

Potencjał jednak jest tu ogromny, więc pozostaje trzymać kciuki i ogrywać tę zawartość, która jest już dostępna do pobrania.

Znasz inne, warte polecenia tytuły, które Twoim zdaniem powinny trafić do naszego TOP-10? Zostaw swoją propozycje w komentarzach!

https://www.gsmmaniak.pl/1335710/vive-focus-3-test/

Szymon Marcjanek