Tesla pokazała odświeżone wersje swoich aut elektrycznych. W Modelu S oraz Modelu X zmieniło się więcej, niż myślisz. Ale nie wszystkim spodobają się nowe ceny.
Tesla wprowadziła modernizację Modelu S oraz Modelu X, która obejmuje zarówno wygląd zewnętrzny, jak i wnętrze. Odświeżone pojazdy dostępne są już na rynku amerykańskim. Warianty Long Range i Plaid otrzymały nowe opcje kolorystyczne, poprawioną aerodynamikę i zmodyfikowane zawieszenie. Sprawdź ceny poszczególnych wariantów.
Co się zmieniło w nowych wersjach?
Z zewnątrz pojawiły się nowe kolory lakieru. Konkretnie Frost Blue Metallic i Diamond Black. Modele S i X otrzymały nowy projekt zderzaków oraz felg o poprawionej aerodynamice, co ma wpłynąć pozytywnie na zasięg. Tesla chwali się też nowym zestawem świateł i kamerą w przednim zderzaku, z systemem czyszczenia. Wszystko po to, by bezpieczeństwo na drodze. Ten aspekt po ostatnim incydencie podobno został mocniej wzięty na tapet.
Skupiono się ponadto na cichszym wnętrzu. Zwiększono wygłuszenie kabiny i dodano dynamiczne oświetlenie ambientowe, które reaguje na wejście do pojazdu. Pojawiły się także konfigurowalne światła w podłodze i kieszeniach drzwi. Model X od teraz oferuje więcej miejsca w trzecim rzędzie siedzeń i bagażniku.
Opcjonalnie można dodać kierownicę typu „yoke”, ale tylko w wersji Plaid. Dopłata wynosi 1000 dolarów. Gdyby tego było mało, zawieszenie zostało dopracowane, by lepiej tłumić nierówności. Ma to znaczenie zwłaszcza przy dłuższych trasach. Tesla stara się poprawić komfort bez ingerencji w podstawową konstrukcję auta. Innymi słowy: co zrobić, by zarobić, a się nie narobić.
O jakich kosztach mówimy w przypadku Modelu S, a o jakim w przypadku Modelu W?
Każda wersja podrożała o dokładnie 5000 dolarów. Model S Long Range startuje teraz od 84 990 USD/315 000 PLN, a wersja Plaid kosztuje 99 990 USD/370 000 PLN. Z kolei Model X Long Range wyceniono na 89 990 USD/333 000 PLN, a Plaid na aż 104 990 USD/388 000 PLN. To może zniechęcić część klientów, ale Tesla liczy na siłę marki i przywiązanie fanów. „Fanboy’ów” przecież nie brakuje, jak u Apple.
Zmiany nie są rewolucyjne, ale zauważalne. Firma skupiła się na komforcie i detalach, zamiast wprowadzać zupełnie nowy model. To może pomóc utrzymać zainteresowanie przed większą premierą. Pytanie tylko, czy klienci będą skłonni dopłacić za to odświeżenie? Pełną listę zmian znajdziesz w artykule źródłowym.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Dodaj komentarz