>
Kategorie: LongformSony

Sony kiedyś było synonimem najwyższej jakości. To już przeszłość


Decyzje zarządu przyniosły sukces, ale tylko częściowy. Co prawda, ograniczono straty i wyniki za rok 2009 przedstawiały się dużo lepiej, niż za rok 2008 (choć nadal daleko było do satysfakcjonujących zysków), ale wynikało to głównie z okrojenia wydatków – firma nadal nie mogła zwiększyć sprzedaży, a nawet notowała jej poważny spadek. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że oprócz redukcji kosztów potrzebny jest także przynajmniej jeden (a najlepiej kilka) produkt, który pomoże korporacji wydostać się z marazmu. Zaczęto zatem wspominać o telewizorach ze wsparciem dla technologii 3D, z którymi spora część analityków i komentatorów sektora IT wiązała przyszłość branży telewizyjnej.

Zaciskanie pasa przyniosło tylko częściowe efekty / Fot. mipan, Fotolia

Szybko miało się okazać, że zapowiedzi Sony nijak mają się do rzeczywistości, a bój o sektor telewizorów 3D toczą między sobą dwaj koreańscy producenci (targi CES 2012 potwierdziły dominującą rolę LG oraz Samsunga w tym segmencie). Rok 2010 upływał zatem pod znakiem zapowiedzi walki o rynek i dalszego ograniczania wydatków. Niestety, na początku roku 2011 znów podano kiepskie wyniki za rok poprzedni. A najgorsze miało dopiero nadejść.

Klęska za klęską

Od trzęsienia ziemi w Japonii oraz będącego jego następstwem tsunami opłynął już ponad rok, ale w wielu regionach kraju sytuacja nadal nie wróciła do normy (zresztą trudno spodziewać się, by w ciągu kilkunastu miesięcy odbudowano miasta, wsie, czy osiedla, które praktycznie przestały istnieć po przejściu ogromnej fali – to niewykonalne nawet dla Japończyków). Na krótko po pierwszym szoku, analitycy i ekonomiści zaczęli się zastanawiać, jak kataklizm wpłynie na gospodarkę japońską i globalną oraz poszczególne firmy. Jedną z korporacji wymienianych w gronie ofiar trzęsienia ziemi było Sony. Wystarczy wspomnieć o zakładach Sendai Technology Center, które zdewastowała kilkumetrowa fala tsunami. Nawet jeżeli jakieś zakłady nie ucierpiały w wyniku trzęsienia ziemi, czy wskutek tsunami, to często napotykały na problemy, które uniemożliwiały ich normalne funkcjonowanie. Kataklizm zniszczył infrastrukturę na znacznym obszarze kraju, transport został poważnie ograniczony, to samo dotyczyło dostaw energii. Wszystkie te czynniki plus powszechna w kraju trauma i troska o los elektrowni atomowej Fukushima sprawiły, że Sony już mogło myśleć o zmianie prognoz na rok 2011. Pół roku później miało się okazać, iż przyroda nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i to nie koniec bardzo złej passy.

Ci z Was, którzy pod koniec ubiegłego roku lub na początku bieżącego nosili się z zamiarem kupna komputera, dysku twardego albo czekali na początek realizacji aparatu Sony NEX-7, zapewne zdają sobie sprawę z tego, jakie spustoszenie wywołała w niektórych sektorach gospodarki powódź w Tajlandii. Obfite opady nie są w tym kraju (i w wielu innych azjatyckich państwach) niczym nadzwyczajnym o określonej porze roku. Niestety, w roku ubiegłym deszcze nie były wyczekiwanym przez rolników dobrodziejstwem (Tajlandia to wielki eksporter ryżu), lecz katastrofą, która doprowadziła do powodzi obejmującej jesienią 1/3 powierzchni kraju. Oprócz ofiar w ludziach i zabudowaniach, obróconych w gruzy przez żywioł, powódź doprowadziła do dewastacji krajowej gospodarki, opartej w dużym stopniu o zagraniczne koncerny – w tym Sony.

Kolejne problemy deprymowały decydentów i akcjonariuszy firmy / Fot. J.Sommer, Fotolia

Wiele japońskich firm lokowało swe zakłady w Tajlandii. Powstawały tam cale kompleksy, w których produkowano przeróżne produkty lub podzespoły do budowy mniej lub bardziej skomplikowanych maszyn. Prym wiodły tu koncerny z sektora motoryzacyjnego, fotograficznego i komputerowego. Sony obok takich firm, jak Nkon, Canon, Toyota, czy Nissan po raz kolejny na przestrzeni kilku kwartałów musiało liczyć straty spowodowane przez przyrodę. Powódź będąca efektem ulewnych deszczy (padało od połowy lipca) dewastowała kraj praktycznie do końca ubiegłego roku i na kilka miesięcy lub kwartałów unieruchomiła wiele fabryk. W przypadku niektórych zakładów nie ma podobno mowy o ponownym rozpoczęciu produkcji, ponieważ uległy totalnej zagładzie. W gronie tym wymienia się m.in. fabryki Sony (Japończycy produkowali W Tajlandii głównie aparaty SLR). Koncern zmuszony był odłożyć w czasie rozpoczęcie sprzedaży modeli NEX-7 oraz Reflex Alpha 65. Mimo że można oczywiście wymienić firmy, które jeszcze bardziej ucierpiały w wyniku powodzi (Tajlandia to jeden z czołowych dostawców twardych dysków i komponentów do ich produkcji), to nie da się ukryć, że rok 2011 okazał się dla Sony prawdziwym koszmarem.

Rozwiązaniem jest zmiana CEO?

Wspominałem już o czynnikach zewnętrznych, które pogorszyły sytuację w firmie i jej wyniki. Obok wspomnianych kataklizmów, niekorzystnego, z punktu widzenia Sony, wysokiego kursu jena (80% przychodów pochodzi z rynków zagranicznych, a ograniczenie eksportu oznacza kumulowanie towarów w magazynach), czy ogólnego zastoju na rynkach rozwiniętych (poprzedni rok okazał się np. bardzo nieudany dla producentów telewizorów – popyt był najniższy od lat) i szeroko pojętego kryzysu, można także wspomnieć o świetnej passie konkurencji. Ostatni kwartał poprzedniego roku bez wątpienia należał do Apple – firma zanotowała imponujące wyniki sprzedaży (to m.in. wielki popyt na iPhone’y oraz iPady wpłynął na kiepskie wyniki Sony pod koniec roku 2011) i można śmiało powiedzieć, że to najlepszy okres w ich historii. Samsung też nie może narzekać na obecne poziomy sprzedaży – firma świetnie sobie radzi w wielu gałęziach gospodarki, dzięki czemu może przeznaczać na inwestycje dziesiątki miliardów dolarów. Do tego dochodzą rosnące w siłę korporacje tajwańskie i producenci z Chin kontynentalnych. Sony nie ma zatem co liczyć na potknięcia konkurencji – musi zabrać się za eliminacje własnych słabości. I tu dochodzimy do sedna sprawy: niepowodzenia japońskiego giganta nie wynikają jedynie z czynników zewnętrznych, lecz także poważnych problemów wewnętrznych. Na początku tego roku poinformowano, że panaceum na bolączki firmy będzie zmiana CEO.

Nowy CEO może wyprowadzić firmę na prostą? Fot. Christopher Meder, Fotolia

Szefem japońskiego koncernu był od roku 2005 Howard Stringer. Nie jest tajemnicą, iż w japońskich korporacjach rzadko spotyka się top menedżerów spoza Japonii. Niedawno opisywałem, jak zakończyła się współpraca Olympusa z Michaelem Woodfordem. Stringer miał być dla firmy zbawieniem – spodziewano się, że osoba z zewnątrz tchnie w giganta powiew świeżości i pozwoli jej nawiązać walkę z konkurencją, która miałaby się oczywiście zakończyć sukcesem Sony. I urodzony w Walii prezes częściowo wywiązał się z pokładanych w nim nadziei – wykonał brudną robotę polegającą na cięciu kosztów. Cudu jednak nie było i Sony nadal traciło na wartości. Postanowiono zatem zastąpić Stringera nowym człowiekiem (w ramach nagrody pocieszenia ma on objąć funkcję przewodniczącego rady nadzorczej koncernu). Zdecydowano, iż dalej firmę poprowadzi Japończyk Kazuo Hirai.

Hirai nie jest nowym „nabytkiem” Sony – jest zatrudniony w korporacji od roku 1995. Pracował m.in. w oddziałach firmy zajmującymi się mediami, a ostatnio nadzorował gałęzie koncernu odpowiedzialne za produkcję elektroniki użytkowej (w tym za urządzenia związane z grami). Od roku 2006 pełnił on funkcję prezesa Sony Computer Entertainment, a w kwietniu 2011 roku objął funkcję wiceprezesa Sony Corporation (stery po swym walijskim poprzedniku przejmie oficjalnie 1 kwietnia 2012 roku). Wiele osób podkreśla, iż atutem Hirai jest fakt, iż nie posiada on wykształcenia technicznego (pozostałych trzech kandydatów, z którymi konkurował o posadę szefa Sony to inżynierowie) i dostrzega szanse i zagrożenia z szerszej perspektywy, a jednocześnie dobrze odnajduje się w kwestiach sprzętu i jego produkcji. Zmiana powinna zatem zadowolić akcjonariuszy i doczekać się aplauzu ze strony analityków i ekspertów branżowych. Tak się jednak nie stało – rynki przyjęły to posunięcie raczej chłodno. Powód?

Maciej Sikorski

Komentarze

  • Z tym przenoszeniem fabryk przypomina mi sie Nokia. Pierwszy telefon Nokii który miałem wyb produkowany w Finlandii i był niezniszczalny (upadł mi chyba ze 100 razy i działał), drugi w Niemczech i już jakością odbiegał od tamtego, natomiast trzeci w już gdzieś w Tunezji lub Turcji i on dosłownie rozpadał się w ręku. Na szczęście Nokia zrozumiała swój błąd, i nowe telefony znów powstają w Finlandii.

    Także jedyną szansą dla Sony jest powrócenie do Japonii z produkcją, wdrażanie nowych technologii oraz odbudowa prestiżu marki. Sorry, ale dzisiaj porównywalny telewizor Sony jest 2,5x droższy od Samsunga, a jakość obrazu nie jest lepsza w żaden sposób.

  • jak sie chce wszystko w chinach zrobić to tak wychodzi, bez inwestycji i porządnych linii produkcyjnych nic sie nie da osiągnąć, niech biorą przykład z Lg i produkują w polsce zamiast w chinach :)

  • @Konrad
    Sony nie inwestuje w technologię już od kilku lat. I mamy tego efekty.

    @Norpie
    Kiedyś Sony miało wysoką jakość i ciekawy design idący w parze z ceną, a obecnie zostałą wysoka cena.
    Kupno Minolty to było dobre posunięcie i początkowo robili doskonałe lustrzanki i co ważne konkurowali cenami z Nikonem i Canonem. Sam mam Alfę 700 ostatni sensowny z serii. Później zrobili jeszcze 900 ale to był fulframe i na tym rynku nie był hitem, a później to już zaczeli obniżać jakość i dodawać tylko gadgety do kolejnych modeli, aż wreszcie zrezygnowali z lustra i robią EVILe.
    Co do TV to jak najbardzij Bravia to tak naprawdę Szajsung w innej obudowie i z wyższą ceną. Sony nie robi własnych matryc LCD, a elektronikę wszyscy robią w Chinach.
    Dodam jeszcze, że Play Station 3 nie powtózyło sukcesów poprzednich generacji.
    Ostatnim sukcesem Sony jest Bluray. Co ciekawe jako pierwsi zaczeli produkować telewizory OLEDowe, ale po jednym modelu zrezygnowali i wkońcu dogonił ich i przegonił LG.

  • Geronimo podpisuje sie pod twoim komentarzem nogami i rekami szczegolnie pod czescia o narodowosci. Zeby jeszcze to wszyscy zrozumieli, to w Polsce za 20 lat mogloby byc duzo lepiej :> A jak zrozumie to sony, plus jak ktos wyzej napisal fabryki w Japonii a nie gdzies tam to wyjda na prosta :)

  • To proste, cena nie idzie w parze z jakością niestety. Laptopy droższe średnio o 20% niż konkurencja i wcale nie są synonimem jakości. Lustrzanki to samo, kupno marki Konica chyba nie było do końca dobrym posunięciem. Bezsensowne walki o własne formaty w kartach pamięci i muzycznym mp3. Telefony ok, ale bez walki z średnim segmentem. Telewizory drogie i nie zawsze wszystko z nimi ok - afera z podmianą matryc we Francji na gorsze psują markę i wizerunek. A dla tych co psioczą na Samsunga - Sony montowało jeśli nie nadal tego robi matryce w telewizorach właśnie z Samsunga - wiele części zresztą mają te same. Czasy Pewexu się skończyły a na samej nazwie dzisiaj już nie zawsze wystarcza sprzedawać towar. Ja widzę to kiepsko. Choć sam mam kilka ich sprzętów to nie zawsze jestem z nich zadowolony. Pozdr

  • Twierdzenie, że ‌światem (elektroniki użytkowej) rządzą Apple i Samsung jest mocno naciągane. O ile pozycja Samsunga jest realna, oparta na szerokiej ofercie i zapleczu badawczym to pozycja Apple jest oparta na "amazingu" kilku bardziej modnych niż potrzebnych i przydatnych produktów.
    Wyobraźmy sobie, że nagle znika Apple - wszystkie ich produkty mogą być z marszu zastąpione przez produkty Samsunga. Ale jeśli zniknąłby Samsung Apple nie zastąpi oferty Samsunga nie tyle z powodu ubóstwa oferty Apple tylko dlatego, że Apple również zniknie wraz z Samsungiem bo sprzęt Apple nie może aktualnie istnieć bez podzespołów Samsunga.
    Samsung bez Apple istniałby i miałby się lepiej niż dziś natomiast Apple bez Samsunga zostałoby producentem ślicznych glamurnych obudów, do których ewentualnie mogliby wkładać jakieś spirale grzejne żeby obudowa odpowiednio się przegrzewała.

    Natomiast Sony (teraz też Nokia) popełniło jeden ogromny błąd, taki sam jaki popełniają nagminnie Polacy - dopuścili do władzy ludzi obcych z zewnątrz. Tacy ludzie nawet jeśli nie są celowo podstawionymi kretami mającymi zniszczyć firmę to nigdy nie będą maksymalnie zmotywowani bo wiedzą, że w razie porażki mogą wyjechać do kraju pochodzenia i nie odczują na własnej skórze skutków swoich rządów. Bajeczki o tym, że w biznesie nie liczy się narodowość są dobre dla idiotów, którzy nigdy nie zadadzą sobie pytania dlaczego np bankiem Goldman Sachs zawsze rządzą ludzie jednej narodowości.

  • Sony robiło doskonały sprzęt kiedy miało fabryki w Japonii. Niestety postanowili konkurowaćceną z Szajsungiem i przenieśli produkcję poza Japonię. Dogonili Szajsunga w kategorii jakości, a raczej jej braku ale nadal są w tyle w kategorii ceny. Tak więc jak mam kupić tandetę to wolęprzynajmniej mniej zapłacić. Rodzice mają 22 letni telewizor Sony made in Japan i nadal działa. Niestety obecnie produkowane tyle nie podziałają. To niestety dotyczy też innych japońskich marek tak elektroniki jak i samochodów. Dawniej Nissan był symbolem jakości a dziś równie dobrze można kupić Hyundaia. Całą Japonia pogubiła się pod koniec ubiegłego wieku i nie może się odnaleźć.