>

Hyperspace, system w wersji instant

Nowy system, nowe możliwości i magiczny klawisz F4. Tak zapowiadał się Hyperspace, czyli system typu instant-on ze stajni Phoenix Technologies,o którym mogliście przeczytać w MobiManiaKu. Czy, jak zapowiadał producent, jest to ultraszybka i ultrawydajna alternatywa do laptopów i netbooków?

Houston, czy mnie słyszysz…

„Hiperprzestrzeń” została udostępniona w dwóch wersjach, tj. Hybrid i Dual. Wersja Hybrid umożliwia jednoczesną pracę HyperSpace z Windows (np. Vista), gdzie przełączanie między systemami odbywa się za pomocą klawisza F4. W przypadku wersji Dual, by korzystać z innego systemu, zmuszeni jesteśmy zamknąć HyperSpace i po restarcie wybrać dany OS.

Aby zacząć zabawę z systemem, ze strony producenta pobieramy plik, stosownie do interesującej nas wersji. Pliki ważą nieco ponad 1,8 MB. Po ściągnięciu popełniamy dwuklik (lub co kto woli) i rozpoczynamy zabawę.

Ukazuje nam się powitanie. Potwierdzamy, że przeczytaliśmy (cokolwiek to znaczy) zasady i wpisujemy adres e-mail. Po wciśnięciu kultowego continue, instalator rozpoczyna test kompatybilności.

Jeśli wszystko jest w porządku dostajemy informację, że test wypadł pomyślnie. Wciskamy install i rozpoczyna się proces instalacji.

Oczywiście może się zdarzyć, że system nie wyrobił się na zakręcie i miał problem z bootloaderem.

Jeśli wszystko poszło dobrze, dostajemy stosowny komunikat, wykonujemy restart i możemy zobaczyć jak wygląda Hiperprzestrzeń.

A jednak ważne

W tym miejscu mały przerywnik. Nie bez powodu twórcy oprogramowania, a w szczególności systemów operacyjnych podają listę sprzętu z jakim współpracuje dany OS. Okazuje się, że na moim komputerze, niemłodym już HP Compaq 6720s, nie byłem w stanie zainstalować ani odpalić wersji Hybrid. Choć w wersji Dual wszystko na pozór poszło gładko, to jednak OS nie działał jak należy.

Hyperspace dobrze radzi sobie z portami USB. Wykrył mysz i niemal śpiewająco, pendrive PQI 4 GB. Okazało się jednak, że dźwięk był niedostępny, podobnie jak klawiatura. Nie sprawdzałem, ale zaryzykuję stwierdzenie, że klawiatury pod USB powinien wykrywać bez problemu.

Po odpaleniu

Po odpaleniu komputera przychodzi czas na refleksję. W pierwszej chwili przyszedł mi na myśl Damn Small Linux, choć to bardzo subiektywne odczucie. Ale do rzeczy.
W spotach reklamowych, Phoenix zapewnia, że czas w jakim uruchomi się system to 14 sekund. Mierzony czas wyniósł średnio 17 sekund w czterech próbach (w ostatniej około 20 s), po którym można było swobodnie poruszać się po systemie. W sieci można spotkać się z wartościami rzędu 25 sekund.

Po odpaleniu ukazuje nam się Desktop, z paskiem bocznym, na którym umieszczone są dostępne aplikacje, odnośniki i ustawienia.

Do dyspozycji mamy przeglądarkę WWW, program pocztowy, edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, program do prezentacji , notatnik i odnośniki do popularny stron, typu Youtube czy Facebook, sklepów internetowych i inne. W menu jest także nieco ustawień a także przełączanie do Windows (w wersji Hybrid).

System bez problemu wykrywa sieć WiFi, poradzi sobie także z Ethernet. Zaraz po odpaleniu mamy otwartą przeglądarkę WWW, z domyślnie ustawioną wyszukiwarką Google.

Można pobawić się ustawieniami pulpitu. Pliki możemy przechowywać w My Documents. Co ciekawe, gdy system wykryje np. pendrive’a, ukazany jest on jako podfolder w drzewku My Documents .

Twórcy Hyperspace zapowiadają, że system będzie wspierał najbardziej popularne wersje plików, jak choćby .doc czy .xls, co szczególnie przyda się w wersji Dual. W Hybrid, otwierając plik Worda z poczty, użytkownik zostaje automatycznie przeniesiony do Windows.

Świetnie wypada współpraca Hyperspace z funkcją uśpienia. System, jak się okazuje, to nie tylko instant-on ale także, jeśli nie przede wszystkim, instant-off. Otwarcie notebooka, powoduje niemal natychmiastowe „wzbudzenie” systemu. Użytkownik , w ciągu sekundy, ma do dyspozycji programy i przeglądarkę WWW.

I tak i nie

Przyjmijmy, że Windows XP odpala się w 45 sekund lub nawet więcej. Mój testowy Windows 7 jest gotowy do pracy, średnio, w 34 sekundy od momentu wciśnięcia przycisku zasilania (uwzględniając uruchamianie kilku dodatkowych procesów i usług). Jak więc ocenić owe 16 – 17 sekund dla Hyperspace? Owszem różnica jest widoczna. Wypada jednak zastanowić się, jak często i czy w ogóle użytkownik znajduje się w sytuacji, kiedy przyspieszenie to jest naprawdę potrzebne.

Druga rzecz to zakres tego, co można przy pomocy systemu zrobić. Wydaje się, że Hyperspace, na dzień dzisiejszy, jest po prostu biurową pomocą, a nie wszechstronnym środowiskiem, które można w sposób elastyczny dostosować do szerokiej gamy zadań.

To, co może przekonywać do Hyperspace to możliwość szybkiego podglądu poczty , Internetu czy wykonanie kilku notatek praktycznie na zawołanie. Dodatkowo obsługa Skype.
Od strony technicznej producent zapewnia, że żywotność baterii laptopa czy netbooka, będzie średnio o jedną czwartą większa. Na stronie Hyperspace jest mowa nawet o 30%.

Na stronie producenta, http://www.hyperspace.com, można pobrać 21-dniową wersję testową systemu. Warto zapoznać się także z wymaganiami i kompatybilnością sprzętu.
Korzystanie z HyperSpace jest odpłatne. Cena uzależniona jest od czasu subskrypcji i wersji systemu. Wersja Dual, kosztuje 39,95$ w licencji rocznej, oraz 99,95$ w licencji na 3 lata. W przypadku wersji Hybrid, ceny wynoszą odpowiednio 59,95$ i 145,95$.

Zdaniem twórców, Hyperspace to jedna z większych nowości w świecie informatyki od ponad 20 lat. Czy tak jest w rzeczywistości? Chyba jeszcze za wcześnie na takie opinie, przynajmniej jeśli chodzi o użytkowników.

Źródło: hyperspace.com

wojciecha

Komentarze