Gdy w moje ręce trafił 14-calowy Lenovo ThinkPad T400 poczułem się jak za starych dobrych lat. Dosłownie. Właśnie tak wyglądały laptopy pod koniec ubiegłego wieku, z tą różnicą, że były bardziej masywne. Niemniej, T400 jest wydajny, funkcjonalny i ergonomiczny. Jeśli więc poszukujesz komputera do pracy, a wygląd nie jest dla ciebie najważniejszy lub jesteś właścicielem dużej firmy i szukasz solidnych komputerów dla swoich pracowników, które będą na tyle nieatrakcyjne, by statystyczny złodziej omijał je szerokim łukiem, niniejsza recenzja powstała z myślą o tobie.
Seria ThinkPad Lenovo, choć niewiele ma wspólnego z estetyką, cieszy się dużą popularnością, wśród ludzi, którzy na co dzień pracują z komputerem. Nic w tym dziwnego, konstrukcja, która pamięta jeszcze czasy IBM-a, zdobyła sobie zupełnie zasłużoną reputację. Dziś, trudno już dawać T400 za wzór innym producentom, jednak jestem pewny, że znajdą się ludzie, którym czternastocalowy ThinkPad przypadnie do gustu.
ThinPad T400 w żaden sposób nie powinien być oceniany w kategoriach estetycznych. Zarzucić mu, że jest brzydki, to jak powiedzieć o wojskowym aucie terenowym, że kiepsko wygląda bez skórzanych wykończeń. Wszystko zostało tu podporządkowane ergonomii i, trzeba przyznać, jest to jakaś strategia.
Jakość wykonania budzi mieszane uczucia. Z jednej strony, ma się wrażenie, że netbookowi nie będzie straszne nawet spotkanie z betonowym podłożem, z drugiej niskiej jakości plastiki (zwłaszcza przy matrycy) i przeciętne spasowanie elementów, kojarzą mi się raczej z laptopami firmowanymi logiem Compala, niż firmą, na której komputerach widniał kiedyś znaczek IBM-a. W testowanym przeze mnie egzemplarzu, obudowa przy napędzie, czytniku kart pamięci i nad klawiaturą dość znacząco uginała się pod naciskiem. Trzeba zaznaczyć, że T400 nie zalicza się także do najlżejszych. W szkolnej skali, obudowa T400 dostałaby ode mnie 4.
Niewątpliwą zaletą konstrukcji T400 jest możliwość łatwej i bezbolesnej wymiany podzespołów. Odkręcając kilka śrubek dostaniemy się do pamięci RAM i kary WiFi. Najmniej problematyczna jest wymiana dysku twardego, który chowa się za baterią i nie ma potrzeby rozbierania czegokolwiek by go wymontować. Również wyjęcie napędu optycznego jest bezproblemowe. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk.
Klawiatura, podobnie jak w wypadku innych reprezentantów serii ThinkPad, jest solidna i wygodna. Choć od jakiegoś czasu lepiej mi się pisze na klawiaturach takich jak w Samsungu R620 (recenzja), T400 nie sprawiał żadnych problemów. Wszyscy, którym życie mija na wysyłaniu setek maili, bez wątpienia będą zadowoleni. Miłym dodatkiem jest także podświetlenie, czy raczej oświetlenie, gdyż klawiatura nie jest podświetlana od spodu, a z góry, za pomocą lampki diodowej zainstalowanej przy matrycy.
Touchpad jest zupełnie zwyczajny. Działa sprawnie, a materiał, z którego został wykonany ma dobre właściwości ślizgowe. Nie różni się zasadniczo od tych, które instalowane są w innych ThinkPadach. Ma odpowiednie rozmiary, a przyciski działają jak należy.
Lenovo jest jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną firmą, która w swoich notebookach wciąż instaluje trackpointy (użytkownicy płci męskiej zwykli nazywać je inaczej…). Rozwiązanie to, ma tyleż samo przeciwników co zwolenników. Bez wątpienia jednak, zawsze lepiej jest coś mieć niż nie mieć.
T400 jest wyposażony we wszystkie niezbędne porty i złącza. Znajdziemy między innymi slot ExpressCard, 3 porty USB (ułożone pionowo), czytnik kart pamięci i FireWire. Testowany model był wyposażony także w modem HSDPA, który działał bez zarzutów.
W zasadzie ich największą zaletą jest to, że są. Ciężko w wypadku T400 mówić o jakości dźwięku. Jakieś odgłosy się z nich dobywają, jednak nawet mało wymagający miłośnicy muzyki będą rozczarowani.
Niestety, testowany T400 nie był wyposażony w kamerę internetową. Osobiście uważam, ze jest to dość poważna wada. Oczywiście, nie jest problemem dokupienie zewnętrznej kamerki, ale jest to zawsze dodatkowe akcesorium, które trzeba nosić ze sobą.
Testowany przeze mnie model miał zainstalowaną 6-komorową baterię, która zależnie od intensywności użytkowania, wystarczała na od 2,5 do 4 godzin. Z góry zaznaczam, że druga wartość była okupiona istotnymi wyrzeczeniami. Podświetlenie matrycy zostało ustawione prawie na minimum, a wszystkie funkcje, poza tymi, które utrzymywały laptopa „przy życiu” zostały wyłączone (WiFi również). Zdecydowanie lepsze wyniki osiąga się na akulatorze 9-komorowym. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że Lenovo dołącza do ThinkPadów bardzo dobry program do optymalizacji pracy baterii. ThinkVoltage jest skuteczniejszy i ma większe możliwości, niż podobne rozwiązania konkurencji, z którymi się spotkałem.
T400 jest jednym z nielicznych laptopów, który nadaje się do pracy na zewnątrz. Wszystko za sprawą matrycy, która wbrew obecnym trendom nie jest połyskliwa. Oczywiście, kolory nie są na niej tak żywe jak w wypadku ekranów glare, jednak w ostrym świetle słonecznym, jej wyższość jest bezdyskusyjna. Obraz jest ostry i jasny. Ekran T400 z pewnością nie dostarczy tyle frajdy podczas oglądania filmów czy grania, ale, znów, trzeba przypomnieć sobie do czego ten laptop został stworzony. Do pracy trudno wyobrazić sobie lepszą matrycę.
Dużym plusem jest także kąt rozwarcia matrycy. Doskonale obrazuje to poniższe zdjęcie.
Dokładnie jak w wypadku, Samsunga R620, Lenovo T400 zyskuje pełną funkcjonalność dopiero po odinstalowaniu większości z dorzuconego przez fabrykę softu. Wtedy dopiero ThinkPad pokazuje pazur. Zainstalowany, 2,4GHz procesor ma naprawdę duże możliwości i ciężko doprowadzić go do stanu kryzysu. Chińczycy tworząc T400 raczej nie kierowali go do graczy, niemniej, czternastka ta, dzięki zainstalowanemu Radeonowi HD3470 pozwala na cyfrową zabawę w mniej skomplikowane tytuły (w nowszych grach o wysokich detalach możemy raczej zapomnieć). Karta ma podobną wydajność do GeForce’a 9400M. Warto dodać, że użytkownik ma możliwość korzystania ze zintegrowanego GPU, który choć nie jest szczególnie wydajny, wydłuża czas pracy o kilkanaście procent. Między kartami można przełączać się bez konieczności restartowania systemu.
W najbardziej ekonomicznym trybie, pozwalającym na 3,5 – 4 godzinną pracę, T400 nadaje się właściwie tylko do przeglądania stron www i pisania, nie powinno to jednak być dla nikogo szczególnym zaskoczeniem.
PCMark 2005 podczas testów doliczył się 4396 punktów.
Odprowadzanie ciepła działa sprawnie, choć nie można powiedzieć, by T400 był laptopem chłodnym (z charakteru). Komputer nie zalicza się także do najcichszych. Niemniej, zarówno hałas, jak i temperatura mieszczą się w granicach przyzwoitości.
T400 jest bez wątpienia konstrukcją udaną, choć, co tu dużo mówić, paskudną (przynajmniej moim zdaniem). Design jest niedzisiejszy i raczej trudno rozpatrywać go w kategoriach ładny-brzydki. Jest to jednak maszyna solidna, ergonomiczna, dobrze wyposażona i wydajna. Jakość wykonania jest dobra, choć niewiele ma wspólnego z krążącymi legendami na temat ThinkPadów. Jak na czternastkę, T400 jest także dość ciężki.
ThinkPady kierowane są do odbiorców biznesowych i jak dla mnie, nie ma drugiej linii laptopów, która z taką dokładnością trafiałaby w grupę docelową. Z jednej strony, bez wątpienia jest to idealny sprzęt do pracy, z drugiej, przeciętny Kowalski prawdopodobnie nie zdecyduje się na zakup T400, ze względu na wymienione wyżej wady. Poza tym, notebook ten nie zalicza się do najtańszych.
Zalety
Wady
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
No nie dokladna ta recenzja, podobno to jeden z pierwszych notebookow ktory ma wstawiana technologie AntiTheft Intela, to jest biznesowe rozwiazanie a nie dyrdymaly o wygladzie, wystarczylo napisac ze kazdy widzi jak wyglada nie ktorym nie bedzie to przeszkadzalo inni kupia sobie acer ferrari :) itp
Jaro: masz prawo mieć swoje zdanie. Pewnie faktycznie ThinkPady wszyscy już widzieli, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać :-) Jeśli uważasz, że czegoś brakuje - pisz. Chętnie udzielę informacji, a jak trzeba, rozbuduję tekst.
johnny: pewnie mowa o lechtaczce ale glowy nie dam sobie uciac :)
jaro: mowiac szczerze z thinkpadem na spotkanie z klientem bym sie nie wybral ;-) ale nie jestem biznesmenem. dlaczego mowisz, ze autor koncentruje sie na wygladzie? Nabija sie z niego na poczatku i w podsumowaniu, ale bez przesady! W sumie nie razi mnie to wcale. poza tym jakoś nie mogłem znaleźć innego serwisu w PL który zrobiłby recenzje tego sprzętu, a przecież to nie jest nowość.
aab: i tu sie mylisz, moze jako sprzedawca wyglad komputera jest dla Ciebie wazny, ale uwierz mi, ze jak pracujesz w aucie, a hotelu czy nawet z klientem u niego nie liczy sie wyglad a inne zeczy o ktorych w tej recenzji nie za bardzo wspomnianio. kazdy wie ze Thinkpad-y tak wygladaja, pisanie po raz setny o ich wygladzie w kolejnej recenzji stalo sie juz nudne. a tutaj cala recenzja kreci sie wokol wygladu. dlatego napisalem te jest marna..
"Lenovo jest jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną firmą, która w swoich notebookach wciąż instaluje trackpointy (użytkownicy płci męskiej zwykli nazywać je inaczej…)."
...żĘ hĘ niby jak?
@jaro: ale chrzanisz. Wygląd nieważny? To widzę, że z biznesem za wiele wspólnego nie masz. Komputer to twoja wizytówka i musi się prezentować! A bajery takie jak lampka są bardzo ważne, chyba że nie zdarza ci się po ciemku pracować. Jak dla mnie recka bardzo OK.
dla mnie wyglad to bardziej zaleta niz wada.., ogolnie recenzja do dupy. koncentrowanie sie na lampkach i wygladzie w laptopie biznesowym mija sie z celem. proponuje zmienic profil bloga na blog o bizuteri i ciuchach.