>
Kategorie: Artykuły

4K? Jasne, ale w ludzkich warunkach

Rozdzielczość 4K z coraz większym impetem wkracza do naszych domów – za pomocą wydajnych laptopów czy efektownych monitorów. Czasami jednak mam wrażenie, że jest to szaleństwo niekontrolowane.

Przechadzając się po jednym z większych sklepów z elektroniką mimochodem rzuciłem okiem na dział z monitorami. Co my tu mamy – 24 cale i rozdzielczość 4K, 27 cali i 3840×2160 pikseli, 28 cali i podobne parametry. Pech chciał, iż większość z nich wyświetlała obraz i porównanie z modelami działającymi w Full HD wypadało dość niekorzystnie, a najlepszym potwierdzeniem tejże sytuacji był fakt, iż ludzie z okularami zdejmowali je, przysuwając twarz na kilkadziesiąt centymetrów, by dostrzec szczegóły.

AOC U3277PQU / fot. mobiManiaK.pl

Jasne, cieszę się niezmiernie, że ekrany oferują coraz lepszą szczegółowość, bo przecież właśnie to daje nam oglądanie różnorodnych obrazów w 4K. Nie zmienia to jednak faktu, iż producenci sprzętu komputerowego starają się nam wcisnąć 4K wszędzie, gdzie tylko się da, niekoniecznie patrząc na to, czy my z tego tytułu odniesiemy jakikolwiek wizualny profit.

Kupowanie monitora o przekątnej 24 czy 27 cali trudno w tym momencie uznać za zakup sensowny, zwłaszcza jeżeli chcemy podpiąć go do peceta. Z własnych doświadczeń (testując monitor Acer XB280HK o przekątnej 28 cali) jestem w stanie zapewnić Was, iż jakakolwiek obsługa systemu operacyjnego w rozdzielczości 4K po prostu mija się z celem. Trafienie w odpowiednie ikonki wymaga nadludzkiej cierpliwości, a obsługa kolejnych okien dialogowych czy też pracy na domyślnych windowsowskich programach zdecydowanie nie należy do najłatwiejszych. Można by po raz kolejny powiedzieć: technologia wyprzedziła czasy. Tylko, że ta technologia w przypadku mniejszych ekranów jest jeszcze po prostu mocno niedoskonała. Kłopoty ze skalowaniem obrazu są tak ogromne, iż dotyczą całej masy popularnych programów graficznych czy do obróbki filmów, a uwierzcie mi, że działanie po omacku nie jest najprzyjemniejsze. A że nie jestem w tej opinii osamotniony, najlepiej świadczy test kolejnego monitora – Acera S277HK autorstwa Michała, który jasno stwierdził, że „nie widzę (jeszcze!) powodu, dla którego mielibyśmy migrować z ekranów Full HD do 4K UHD.

Jasne, 4K staje się coraz popularniejszą rozdzielczością w kwestii gier i tutaj już nawet niewielkie monitory dobrze spełniają swą rolę. Szkopuł w tym, że najpierw tę grę trzeba uruchomić, więc czeka na nas przebijanie się przez szereg okien w klientach takich usług jak Steam czy GOG, które oczywiście mają spore problemy ze skalowaniem. No i czy na pewno marzymy o tym, by pierwszym celem po wyjściu z gry był panel „Rozdzielczość ekranu”, w którym przywrócimy ekran w Full HD?

Lenovo Yoga 3 Pro / fot. mobiManiaK.pl

W takim momencie zapewne nietrudno sobie wyobrazić, jak wygląda prezentacja rozdzielczości 4K na matrycach laptopów, będących przecież nieporównywalnie mniejszymi od wspomnianych monitorów. W tych wypadkach nieco lepiej spisuje się skalowanie okien systemu operacyjnego, choć znów obserwujemy przeogromne problemy z funkcjonowaniem programów firm trzech, chociażby przeglądarek czy programów graficznych. Uwierzcie mi, że obsługa Photoshopa była mordęgą już w rozdzielczości 3200×1800 pikseli w testowanym przeze mnie Lenovo Yoga 3 Pro, a co dopiero w 4K!

Wbrew pozorom nie jestem zdania, że rozdzielczość 4K jest w tym momencie absolutnie niepotrzebna – sprawdza się ona naprawdę dobrze, ale w sprzętach z dużym ekranem. Rzecz jasna najlepiej swoje możliwości prezentuje w telewizorach, np. w znakomitym, 55-calowym Sony KD-55X8505C. Oglądanie filmów na takim kolosie w takiej rozdzielczości to przyjemność naprawdę najwyższego formatu. Całkiem nieźle taka rozdzielczość sprawdza się także na monitorach o przekątnej powyżej 30 cali, np. na 40-calowym Philipsie BDM4065UC czy też już nawet na 32-calowym AOC U3277PQU. W przypadku mniejszych modeli zagęszczenie pikseli jest po prostu nieprzyzwoicie duże. A to w wielu sytuacjach jest naprawdę problematyczne.

Dlatego jeśli słyszę o planach wdrożenia na szeroką skalę rozdzielczości 8K, to nie przychodzi mi nic innego do głowy, jak solidnie popukać się w czoło. Najpierw wypadałoby solidnie ogarnąć i odpowiednio dopasować do naszych sprzętów rozdzielczość 4K, a dopiero potem szukać pomysłów na zwiększenie szczegółowości obrazu. Taki pęd za niedługo sprawi, że będziemy musieli postawić przed sobą ekran i korzystać z projektora, by w jakikolwiek sposób być w stanie pracować z naszym pecetem.

Amadeusz Cyganek