>
Kategorie: AppleLaptopyNewsy

Takiego MacBooka chciałbym mieć na biurku. Retro MacBook nadciąga?

Apple zarejestrowało nowy – stary znak handlowy. Kolorowe jabłko kojarzy się z początkami firmy. Czy w 2018 roku do sprzedaży trafi retro MacBook?

Pamiętacie ostatnią sytuację, w której Lenovo pokazało model ThinkPad 25, który miał być swoistym hołdem dla całego dziedzictwa marki? Mimo, że wewnątrz to zeszłoroczny Lenovo ThinkPad T470, to chętnych było więcej, niż dostępnych egzemplarzy. Granie na nostalgii jest teraz w modzie, co zamierza wykorzystać Apple. Firma właśnie złożyła wniosek o rejestrację nowego znaku handlowego – jabłuszka w charakterystycznych, tęczowych kolorach. Juz wyobrażam sobie kolejki przed sklepami.

Sam niedawno wszedłem w posiadanie MacBooka Air, którego obecnie można kupić za 3700 złotych. Zrobiłem to z ciekawości i musze przyznać, że akurat w mojej pracy sprawdza się świetnie. Nie jestem bardzo wymagającym użytkownikiem, a na tanim Macbooku pracuje mi się szybciej i wygodniej, niż na teoretycznie wydajniejszym modelu z Windowsem.

To głównie kwestia przemyślanego systemu, chociaż jednym tchem potrafię wymienić kilka sytuacji, w której Okienka biją go na głowę. Jeśli chcesz kupić laptopa Apple, to zapomnij o grach. Na dobre. Tak na marginesie, jeśli masz 4000 złotych i zastanawiasz się, czy lepszym wyborem będzie Macbook Air, czy ultrabooki z Windosem, to zapraszam do mojego porównania.

Wróćmy jednak do logo. Tak samo jak Lenovo w modelu ThinkPad 25, Apple może spróbować „ubrać” nowoczesną technologię w szaty jednego z pierwszych MacBooków i opatrzyć go znanym z początków firmy znakiem. Mnie ten pomysł bardzo się podoba, bo chociaż można to zrobić samemu za pomocą zwykłej naklejki, to jednak nie to samo. Jednocześnie wiem, że na pewno bym go nie kupił. Powód jest prosty – będzie koszmarnie drogi, co tylko w niewielkim stopniu usprawiedliwi wyśrubowana specyfikacja.

Z drugiej strony wiem jednak -będzie to tak samo rozchwytywany produkt, co iPhone X – drogi nawet jak na smartfony Apple. Nostalgia jest w cenie, a nikt nie zna się tak na marketingu, jak firma z Cupertino. „Emejzing” w czystej postaci.

Źródło: macrumors


Konrad Bartnik