>

Zapomniał „wrzucić na postój”. Elektryk skończył marnie

Roztargnienie i pośpiech jednego z kierowców poruszających się samochodem elektrycznym Toyoty pociągnęło ze sobą katastrofalne skutki. „Elektryk” japońskiego koncernu skończył bowiem jako pływająca kupa złomu.

Do niecodziennego zdarzenia doszło na molo nad oceanem, na północ od Bostonu. Właściciel elektrycznej Toyoty bZ4X postanowił zatrzymać samochód nieopodal zejścia do oceanu. Szkopuł w tym, że zapomniał on ustawić skrzynię biegów w tryb parkowania.

Plany spokojnego lunchu w uroczym miejscu szybko spełzły na niczym. Samochód zaczął staczać się w kierunku oceanu, a dramaturgii wydarzeniu dodał fakt, że w pojeździe znajdowały się dwie osoby.

Elektryk zakończył swój żywot w słonej wodzie

Na szczęście obydwoje szybko wydostali się z pojazdu – pasażerom udało się opuścić Toyotę poprzez szyby w drzwiach i wyskoczyli do wody. Na miejsce szybko przybyła straż pożarna, która zajęła się pojazdem i poszkodowanymi. Co ważne – obyło się bez rannych.

Tym samym pierwszy, masowo produkowany przez Toyotę samochód elektryczny skończył marnie. Nie jest bowiem żadnym zaskoczeniem, że pojazd doznał szkody całkowitej. 

W naszym kraju cena Toyoty bZ4X rozpoczyna się od 246 900 złotych brutto. Tyle zapłacimy za wersję Comfort.

Zobacz również:

źródło

Amadeusz Cyganek