Testujemy elektryczny rower Engwe Engine Pro 2.0 – składaka z pełnym zawieszeniem, grubymi oponami, hydraulicznymi hamulcami i czujnikiem tensometrycznym. Jak sprawuje się taka konfiguracja w praktyce? Jak się nim jeździ po drogach i w terenie?
Spis treści
Engwe Engine Pro 2.0 to ciekawy rower elektryczny – składak, ale z pełnym zawieszeniem, grubymi oponami, hydraulicznymi hamulcami i czujnikiem tensometrycznym. Do tego jest nieźle wyceniony i sprawia dobre pierwsze wrażenie.
Czy warto kupić ten sprzęt? Jak sprawuje się w praktyce? Odpowiedź znajdziesz w maniaKalnej recenzji Engwe Engine Pro 2.0!
Ile kosztuje rower Engwe Engine Pro 2.0?
Rower można kupić w oficjalnym sklepie producenta. Wysyłka z europejskiego magazynu jest bezpłatna a dostawa bardzo szybka (2 – 5 dni roboczych), nie ma także obaw o dodatkowe opłaty typu VAT lub cło.
Przy użyciu tego linku albo kodu techmaniak dostaniesz dodatkowy rabat €100 – wtedy cena roweru spadnie do 1 349 EUR (rabat nalicza się w koszyku).
Pierwsze wrażenia
Po otwarciu wielkiego pudła oczom moim ukazała się piękna rama w kolorze Midnight Blue ;). Rower został dobrze zabezpieczony do transportu i dotarł bardzo szybko.
Jak zwykle złożenie roweru do kupy nie przysporzyło problemów technicznych, było jednak czasochłonne. Oczywiście kto nigdy nie montował współczesnego roweru może mieć kłopot z przymocowaniem kierownicy i ewentualnie czegoś takiego okrągłego z oponą (czyli koła) do przedniego amortyzatora.
Podczas montażu przydaje się pomoc drugiej osoby – wtedy praca trwa dużo krócej. Oczywiście wszystkie niezbędne narzędzia zostały dołączone do paczki, podobnie jak instrukcja montażu, ładowarka oraz zapasowe klocki hamulcowe.
Uff, rower złożony, postawiony na te okrągłe rzeczy i przyszła pora go uruchomić. Bateria, która umieszczona jest w ramie posiada od dołu stacyjkę, gdzie kluczykiem możemy włączyć i wyłączyć zasilanie oraz schować bolce zabezpieczające aby móc ją wyciągnąć po złożeniu ramy w pół. Jednym słowem – standard.
Naciskam przycisk ON na kierownicy, sterownik się załącza, po czym, po kilkunastu sekundach samoistnie gaśnie. Widzę wyraźnie, że przy ruszaniu kluczykiem w stacyjce czasem się udaje go włączyć na chwilę, ale po kilkunastu próbach już w ogóle nie reaguje.
Po kilku niewiele wnoszących do sprawy maili z serwisem, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Ponieważ woltomierz wykluczył problem ze stacyjką, podgiąłem blaszki w obudowie akumulatora i tadam – problem został rozwiązany.
Specyfikacja Engwe Engine Pro 2.0
- Rama: z pełnym zawieszeniem wykonana ze stopu aluminium 6061
- Czujnik wspomagania: tensometryczny
- Hamulce: tarczowe hydrauliczne, 160 mm
- Silnik: zintegrowany w tylną piastę
- Opony: 20 x 4.0″ (fat)
- Przerzutka: Shimano Altus, 8 przełożeń
- Czas ładowania akumulatora: ok 5.5 h
- Wyświetlacz: kolorowy LCD
- Zasięg: do 110 km (przy najsłabszym wspomaganiu)
- Bateria: 832 Wh, 16 Ah, litowo-jonowa
- Maksymalny moment obrotowy: 75 Nm
- Waga: 31,6 kg
- Wielkość po złożeniu: 104 x 55 x 84 cm
Budowa i osprzęt
Rower w całości prezentuje się bardzo przyzwoicie. Jest w pełni amortyzowany a wahacz wraz z umieszczonym pionowo dumperem dodaje uroku. Przedni amortyzator z regulacją naprężenia wstępnego posiada przeciętną charakterystykę, za to warto docenić solidne mocowanie kierownicy i hydrauliczne hamulce.
Rower ma długą sztycę podsiodłową wystarczającą nawet dla wysokich osób, bagażnik i światła z przodu i tyłu. Producent wyposażył go także w 8-biegową tylną przerzutkę Shimano. Kierownica ma regulowaną wysokość oraz jest składana i dodatkowo posiada porządną blokadę zabezpieczającą przed przypadkowym otwarciem.
Geometria roweru narzuca pozycję wyprostowaną, gdzie większość ciężaru ciała spoczywa na siodełku. Na szczęście jest ono szerokie i wygodne z elastomerami dodatkowo amortyzującymi nierówności. Gripy są solidnie przykręcone z dwóch stron i nie mają prawa się obrócić na kierownicy podczas jazdy.
Czymś, co zdecydowanie wyróżnia ten rower jest czujnik tensometryczny, dzięki któremu siła wspomagania zależy od nacisku na korby. Uruchomienie wspomagania już nie jest zależne od obrotów korbami, gdzie czasem trzeba wykonać aż kilka obrotów, aby uruchomić silnik, co jest często denerwujące – na przykład podczas ruszania.
W tym egzemplarzu wystarczy dosłownie nacisnąć na korbę a wspomaganie już zaczyna pracować, czyli silnik się załącza. Nie ma już tej denerwującej zwłoki, przynajmniej ja jej nie zauważyłem. Nawet stojąc na światłach bez hamulca i trzymając nogę na pedale czuć uruchamianie się wspomagania. Takie rozwiązanie do tej pory było znane z dużo droższych konstrukcji. Fajnie, że w końcu trafiło także do tańszych modeli.
Jak jeździ Engwe Engine Pro 2.0?
Jazda ze stabilną prędkością przy progu odcięcia czyli ok 25 km/h jest troszeczkę denerwująca. Silnik co po chwilę załącza się i odłącza przez co czuć lekkie szarpanie. Co ciekawe to zjawisko występuje tylko w okolicach 25 km/h, przy niższych prędkościach i przy różnych ustawieniach wspomagania na sterowniku zupełnie nie czuć tych denerwujących momentów.
Sterownik daje nam możliwość wyboru aż 5 stopni wspomagania czyli mocy przyspieszenia. Na najwyższym poziomie można naprawdę poczuć się królem startów ze świateł. Wspomaganie włącza się szybko także podczas jazdy i działa bardzo płynnie aż do tych granicznych 25 km/h.
Amortyzacja i trakcja w warunkach miejskich działa bez zarzutu. Rower nie ściąga na boki ani nie myszkuje a w przechyłach jest bardzo stabilny. Mechanizm korbowy został umieszczony nisko i w dużych przechyłach trzeba pamiętać, żeby zaprzestać na moment pedałowania gdyż można zawadzić korbą o podłoże.
Tylny amortyzator nie posiada regulacji naprężenia wstępnego ani tłumienia skoku, ale pracuje zaskakująco dobrze, chociaż moim zdaniem lepszy by był nieco twardszy. Ten zamontowany byłby bardzo dobry ale dla jeźdźca ważącego maksymalnie 70 kg.
Zaskakujące jest swobodne toczenie się roweru po zaprzestaniu pedałowania, nazwałbym to ponadprzeciętną bezwładnością. Nie ma tutaj typowego dla większości budżetowych rowerów uczucia gwałtownego zwolnienia prędkości. W związku z tym jazda nim jest bardzo płynna i nie czuć szarpania, za wyjątkiem wspomnianego wyżej przy 25 km/h.
Dystans do 20 km nie wyczerpuje baterii w widoczny na wskaźniku poziom. Dopiero po 20-30 km w zależności od sposobu jazdy ubywa na nim jedna kreseczka. Przy spokojnej jeździe jesteśmy w stanie zrobić ponad 100 km co jest świetnym wynikiem.
Przy spokojnej jeździe zrobimy ponad 100 km co jest świetnym wynikiem.
Światła dobrze informują innych uczestników o naszej obecności a przednie nawet jest w stanie oświetlić coś na drodze. Tylne dodatkowo jest wyposażone w światło stopu, zapalające się po naciśnięciu klamki hamulca. Co ciekawe, po włączeniu oświetlenia zmniejsza się jasność wyświetlacza, żeby nie razić oczu podczas jazdy w nocy. Klakson uruchamiamy dużym, dobrze widocznym przyciskiem.
Szerokie opony o średnicy 20 cali i szerokości 4 cali są lekkie przez co niestety cienkie i pomimo, że producent zapewnia że posiadają dodatkowe wzmocnienia przeciw przebiciom – z doświadczenia z innymi tego typu oponami zalecałbym na wszelki wypadek wozić ze sobą łatki. Opony są także dość głośne na asfalcie.
Rower ma europejski certyfikat CE, więc aby spełnić wymagania dotyczące rowerów elektrycznych posiada między innymi ograniczenie wspomagania do 25 km/h. Oczywiście zdjęcie tego ograniczenia wymaga zaledwie wciśnięcia odpowiedniej kombinacji klawiszy na sterowniku.
Po odblokowaniu pełnych możliwości jazda stała się rewelacyjnie przyjemna, wręcz fantastyczna. Czujnik nacisku korby od razu uruchamia silnik tak jak poprzednio, ale podczas jazdy z dowolną prędkością nie odczuwamy już żadnych szarpnięć.
Dodatkowo zmiana poziomu wspomagania od 1 do 5 nie tylko zmienia siłę przyspieszenia, ale też wpływa na maksymalne prędkości przy których silnik się wyłącza. Taki rower nagle objawił się jako prawie idealny.
Manetka, która w zablokowanej wersji działa wyłącznie w trybie „walk assist” do prędkości ok 6 km/h po odblokowaniu zaczyna działać od momentu ruszania do maksymalnej dostępnej prędkości, czyli 42-46 km/h. Podczas ruszania wszyscy dostawcy jedzenia zostawali z tyłu i nie trzeba było wielkiego wysiłku aby wyprzedzać ich również w czasie jazdy.
Zawsze jest jednak coś za coś – już po około 60 km stan akumulatora zaczął zbliżać się do zera. Oczywiście działo się to przy najsilniejszym wspomaganiu, żeby poczuć jak największy fun z jazdy. Przy bardziej “ekologicznej” jeździe można wykręcić lepsze wyniki, zwłaszcza że każdy dłuższy postój powodował lekką regenerację akumulatora, przynajmniej według wskaźnika stanu naładowania.
Kolejny raz przypominam jednak, że na manetce i ze wspomaganiem przy prędkościach powyżej 25 km/h nie możemy jeździć na żadnej drodze publicznej. Chyba, że rower przejdzie homologację i jako motorower elektryczny uzyska tablicę rejestracyjną.
W lekkim i średnim pod względem trudności terenie typu korzenie, kamienie, szuter czy polne drogi, rower zachowuje się bardzo dzielnie. Warto tutaj podkreślić, że rower posiada całkiem niezłe hamulce hydrauliczne.
Fajnie jedzie się na nim balansując na stojąco, bo rower jest dobrze wyważony. Strome podjazdy to dla niego pikuś. Przechyły są przyjemne i bezpieczne a singletracki dają sporą frajdę z jazdy.
Pozycja na rowerze podczas jazdy po płaskich odcinkach lub w mieście jest wyprostowana, majestatyczna, ale zwiększony opór powietrza nie stanowi żadnej przeszkody dla silnika. Zawieszenie tylne ciekawie syczy przy pracy, natomiast przedni amortyzator przy odbijaniu i rozprężaniu niemiło wali wewnętrzną sprężyną.
Czujnik siły nacisku sprawia, że jazda Engwe Engine Pro 2.0 jest prawdziwą przyjemnością!
Czy warto kupić Engwe Engine Pro 2.0?
Grube opony, amortyzowany przód i tył, hydrauliczne hamulce, mocny silnik, duży zasięg na wspomaganiu i długa sztyca to bez wątpienia duże zalety tego elektrycznego składaka. Po złożeniu zajmuje stosunkowo niewiele miejsca i można go łatwo włożyć do bagażnika, albo schować w garażu lub w piwnicy.
Największą robotę robi w nim jednak czujnik tensometryczny. To dzięki niemu rower naprawdę słucha swojego jeźdźca, ponieważ stopniuje siłę wspomagania w zależności od siły nacisku na pedały. Rower jest bardzo wygodny i co warte podkreślenia oferuje bardzo dobry stosunek możliwości do ceny.
Wisienką na torcie jest to, że wygląda bardzo ładnie i rzeczywiście wzbudza zainteresowanie. Te wszystkie zalety sprawiają, że jazda Engwe Engine Pro 2.0 jest prawdziwą przyjemnością nie tylko podczas dojazdów do pracy ale także w trakcie dłuższych, intensywnych, terenowych wycieczek.
Engwe Engine Pro 2.0 to bardzo fajny sprzęt w dobrej cenie, dlatego zgarnia maniaKalne wyróżnienie „Dobry zakup”.
Engwe Engine Pro 2.0 to bardzo fajny sprzęt w dobrej cenie
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Engwe Engine Pro 2.0
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Co za tandetny amatorski test. Jak można w teście nie podać podstawowego parametru jakim jest silnik? Brak jakiejkolwiek informacji o marce, parametrach i mocy silnika. Jak się nie znasz Szymanek to zajmij się czymś innym, bo tylko bałagan zostawiasz w internecie
Jeśli firma nie podaje jakiegoś istotnego parametru, a testujący na zamówienie także, to świadczy to o nędzy tego stanu.
W konfiguracji, która jest domyślnie ustawiona moc silnika jest ograniczona do 250 W, natomiast po odblokowaniu możemy korzystać z pełnych 750 W mocy.