>

Czy Intel stanie się ofiarą ery post-PC?

Komputerom osobistym śmierć wieszczy się nieprzerwanie od kilku lat. Jednak te ponure przepowiednie znacznie zyskały na sile, gdy świat opanowała mania na smartfony, a nieco później – także na tablety. Nowa era w świecie elektroniki to dla wielu nowe szanse, ale czy wszyscy będą zadowoleni z jej nadejścia? Naczelny producent pecetowych procesorów, Intel, pewnie mógłby mieć coś przeciwko.

Post-PC

O erze post-PC od jakiegoś czasu robi się coraz głośniej. Nikt jednak specjalnie nie kwapi się, by wyjaśnić co to dokładnie znaczy. Na pozór wszystko wydaje się bardzo proste. Bo jakaż może być filozofia ukryta pod jednym słowem, którego znaczenie powinno być jasne już na pierwszy rzut oka? Czy jednak według rynkowych analityków naprawdę zbliża się epoka, w której komputer osobisty, a więc poczciwy szary desktop i zgrabne laptopy będą miały przed sobą tylko prostą ścieżkę do gabloty w muzeum? Bez przesady. Tak twierdzić mogą tylko spece od reklamy i marketingu, zatrudniani przez branżowych gigantów, którzy w nowościach ze świata elektroniki użytkowej węszą prawdziwą żyłę złota. Liczba pecetów na świecie to w tej chwili miliardy sztuk. W ubiegłym roku, według różnych szacunków, sprzedać miało się gdzieś pomiędzy 350 a 400 milionów. Na najbliższe 12 miesięcy zapowiada się podobny rezultat. To gigantyczna baza użytkowników i nie wystarczy pstryknąć palcem i powiedzieć „post-PC, stań się!” by kształt rynku obrócił się do góry nogami. Gdzie tu więc ta przepowiadana wszem i wobec śmierć peceta?

W całej tej paplaninie o nadejściu nowej ery chodzi w znacznym stopniu o to, w jakim tempie rosną rynki tabletów i smartfonów. W tym roku sprzedaż nowoczesnych telefonów komórkowych ma rozłożyć komputery osobiste na łopatki. Szacuje się, że z półek sklepowych zejdzie przeszło 470 milionów sztuk. W listopadzie 2011 firma badawcza Gartner oceniła, że w Stanach Zjednoczonych smartfony to najlepiej sprzedające się urządzenia elektroniczne. Ogromny wzrost notują także tablety (z jakiegoś powodu, nie do końca dla nas zrozumiałego, nie wliczane do kategorii komputerów osobistych). Choć w kwestii sprzedanych egzemplarzy to inny rząd wielkości niż telefony komórkowe, rozwój rynku jest błyskawiczny. W skali roku było to, również według badań Gartner, aż 261.4 procent! Dało to 60 milionów nabywców tabletów w 2011. Amerykańska firma analityczna utrzymuje, że już w 2015 sprzeda się ponad 300 milionów tego typu urządzeń. I choć śmierć peceta to marketingowe mrzonki, przeniesienie się środka ciężkości biznesu IT w kierunku ultraprzenośnych gadżetów jest niezaprzeczalne.

Ponadto, określenie „post-PC” można też tłumaczyć trochę inaczej, jako zmianę pewnej filozofii, tak u producentów, jak i konsumentów. W dobiegających końca czasach, kiedy królowały desktopy, gdy coś się starzało, wystarczało wymienić felerny element. Dominującym systemem operacyjnym natomiast był bezkonkurencyjny Windows, z nowymi wersjami pojawiającymi się raz na kilka lat. W tym aspekcie zmiana jest najwyraźniejsza. Smartfony i tablety, a nawet laptopy, są bowiem, w przeciwieństwie do komputerów stacjonarnych, zamknięte. Upgrade oznacza nowy model, nie nowy procesor lub płytę główną. Poza tym, w bataliach producentów coraz większą rolę odgrywa oprogramowanie. Software’owe platformy to część pola bitwy, która bardzo zyskała na znaczeniu. Szczególnie, kiedy przy stole usiadł kolejny potężny gracz – Google ze swoim Androidem.

O samej koncepcji post-PC można napisać jeszcze wiele, bo to kwestia wielowarstwowa, nie ograniczająca się tylko do sprzedaży konkretnych urządzeń czy popularności systemów operacyjnych. Nie można zapomnieć też o rosnącej roli działań w chmurze, która w nadchodzących latach znacząco odbije się na hardwarze dla konsumentów. To jednak historia na inny dzień, my zaś wreszcie docieramy do sedna, czyli tego, jak w zmieniającej się rzeczywistości będzie potrafił odnaleźć się Intel. To największy światowy producent półprzewodników, szczególnie znany ze swoich procesorów. Prawdopodobieństwo, że żyjąc w kraju, w którym komputer to podstawa wyposażenia w większości mieszkań zdołalibyście codziennie korzystać z tego cywilizacyjnego dobrodziejstwa i jednocześnie nie zetknąć się ani razu z produktami Intela, zapewne jest niższe, niż dla trafienia szóstki w Totka… trzy razy pod rząd. W świecie „post-PC” jednak póki co amerykański gigant nie zagrzał sobie miejsca. Czy to się zmieni?

Intel Outside

Tak na dobrą sprawę, Intel mógłby dalej zajmować się napędami SSD i, przede wszystkim, procesorami przeznaczonymi dla komputerów osobistych oraz stacji roboczych i zarabiać na tym ciężkie pieniądze. Linia modeli Sandy Bridge ma się znakomicie i mimo opisywanych w powyższym akapicie zmian, amerykański gigant ciągle jest, co zapewne jeszcze długo się nie zmieni, niekwestionowanym liderem. W drugim kwartale ubiegłego rynku to właśnie do firmy z siedzibą w Santa Clara należało, według raportu IHS, prawie 82 procent rynku mikroprocesorów. Żyć nie umierać? Niezupełnie. „Kto stoi w miejscu ten się cofa” – to stara i wyświechtana maksyma, ale w tej sytuacji pasuje jak ulał.

Mieliśmy ostatnio kilka spektakularnych przykładów tego, co dzieje się z firmami, które nie umieją dostosować się do nowych realiów. Nokię próbuje ratować zatrudniony w trybie awaryjnym Stephen Elop, a i tak coraz głośniej mówi się o tym, że niedługo Microsoft odkupi od Finów ich oddział odpowiedzialny za smartfony. Ze sporymi problemami boryka się także HP, o czym zresztą pisaliśmy niedawno. I choć Intel jest w na tyle dobrej kondycji, że roztaczanie przed nim katastroficznych wizji byłoby grubą przesadą, to skoro przez błędne decyzje zmarginalizowanie grozi takiej branżowej legendzie jak Hewlett-Packard, na której przez lata wzorowali się kolejni giganci Doliny Krzemowej, to znaczy, że może to spotkać każdego. A w Santa Clara sprawiają wrażenie, jakby dopiero niedawno zauważyli, że na świecie coś zaczęło się zmieniać.

Pierwszą jaskółką, sugerującą, że Intel ma zamiar coś w świecie post-PC podziałać są ultrabooki, o których ostatnio mówi i pisze się dużo, a będzie się mówić i pisać jeszcze więcej, bo to one były clou programu tegorocznych targów Consumer Electronics Show w Las Vegas. Tylko czy naprawdę o to nam chodzi? To małe, ultramobilne, szybkie laptopy o, jak na pecetowe warunki, zunifikowanej architekturze. I choć sam Intel na ich sprzedaż zapatruje się z wielkim optymizmem, to ciężko przewidzieć, czy nowy standard zdoła dotrzymać kroku tabletom – a to właśnie dla nich ma się stać głównym konkurentem. Brzmi to póki co mało spektakularnie. Dobrze, że mniejsze notebooki to nie wszystko, co firma z Santa Clara ma do zaproponowania postpecetowemu światu.

Do niedawna platforma Intel Atom kojarzyła się głównie z netbookami. Procesory z tej linii z pewnością jednak nie był najbardziej udanymi produktami ze stajni Intela. Poza energooszczędnością próżno doszukiwać się w nich jakichś zalet. I choć były już pierwsze próby produkcji „atomowych” tabletów, to raczej odosobnione przypadki. Zmiana ma nastąpić dopiero w tym roku, dzięki serii Medfield. Niełatwo jednak ocenić, ilu producentów i w jakim stopniu spróbuje przerzucić się na tę platformę, rezygnując ze sprawdzonej technologii.

Zażarta walka

Obecnie pośród najbardziej mobilnych sprzętów całkowicie dominuje architektura procesorów opracowana przez brytyjską firmę ARM Holdings. Z tej technologii korzystają Samsung, Texas Instruments i Qualcomm – gracze, którzy w świecie smartfonów i tabletów osiągnęli na razie znacznie więcej niż Intel. Rok temu ARM informowało, że wyprodukowano aż 15 miliardów procesorów z ich licencją. Przez ostatnie 12 miesięcy ta liczba wzrosła o kolejne kilkaset milionów. Tego typu CPU to między innymi Apple A5, obecne w iPadzie 2 i iPhonie 4S, Qualcomm Snapdragon napędzający HTC Evo 3D, czy Texas Instruments OMAP, będący sercem Samsunga Galaxy Nexus.

Wszyscy najważniejsi gracze polegają na architekturze ARM, różny jest tylko producent, który zajmuje się dla nich „obróbką” krzemu. Przed platformą Intel Medfield stoi więc morderczo trudne zadanie, a niewykluczone, że konkurencja zacznie zdobywać segment laptopów szybciej, niż koncern z Santa Clara podbije świat telefonów i tabletów. Niemożliwe? Powiedzcie to analitykom z IHS, którzy twierdzą, że prawie co czwarty (23 procent) notebook wyprodukowany w 2015 roku będzie miał procesory typu ARM. Co prawda rozdrobnienie wśród producentów wykorzystujących tę technologię działa na korzyść Intela, ale sam fakt, że królująca już przez prawie 35 lat architektura x86, ma stopniowo tracić popularność, powinien dla kalifornijskiego potentata być sygnałem ostrzegawczym. To właśnie na niej bowiem zbudował swoją potęgę.

W zeszłym roku Intel miał przed nosem ogromną szansę, ale przepuścił ją, co może jeszcze amerykańską firmę sporo kosztować. Kiedy Apple popadło w konflikt prawny z Samsungiem, stosunki pomiędzy obydwiema korporacjami bardzo się ochłodziły. Choć konkurentami są nie od wczoraj, do niedawna potrafiły pogodzić to z partnerstwem, istotnym dla interesów jednych i drugich. Jednostki A4 i A5, serca kluczowych produktów Apple, produkował właśnie koreański koncern. Wojny patentowe jednak szybko zmieniły sytuację. Drogi dwójki gigantów zaczęły się rozchodzić. W Cupertino rozglądano się więc za kimś, kto zająłby się produkcją procesorów nowej generacji – Apple A6. Zlecenie zgarnął tajwański gigant – TSMC.

Fakt, że ciężko ot tak wziąć na swoje barki kontrakt na taką skalę, a i dla Apple nie byłaby to prosta zamiana, ale Intel to moloch wśród molochów, a taka szansa może się już nie powtórzyć. A negocjacje powinny być o tyle łatwiejsze, że na fotelu prezesa w Santa Clara ciągle zasiada Paul Otellini. Ten sam, dzięki któremu Intel z Apple od kilku lat współpracują przy MacBookach. Rozszerzenie tego na iPhone’a i iPada to przecież byłoby gwarantowane kilkadziesiąt procent kolejnego rynku. Intel przespał gigantyczną szansę. Oby tego nie żałował, patrząc jak era post-PC zamienia się w erę architektury procesorów post-x86.

wojtekb

Komentarze

  • Oj zdecydowanie nie zgadzam się z tym artykułem a szczególnie z tezą jakby Intel coś przespał.
    Trochę czasu zajęło Intelowi zaprojektowanie Medfielda ale jak wyszedł jest po prostu bezkonkurencyjny... a przy potencjale Intela za parę miesię cy potrafią się wersje wielordzeniowe. Intel nie mógł sie po prostu "pojawić" na rynku zdominowanym przez ARMa. Musieli się do tego przygotować. A po pierwszy testach widać, że start będą mieli dobry.
    Czy Motorola i Lenovo pakowało by się w coś takiego?

  • Rynek IT nie składa się przecież w wiekszosci z programistów. Mowa tu o przecietnych konsumentach, ktorzy raczej nie sa czolowymi wydawcami oprogramowania na platformy mobilne. xP Wyparcie =/= wymarcie.

  • Czy na iPadzie można napisać aplikację na iPada?
    Czy na Androidzie można napisać aplikacjęna Androida?
    Otóż nie można, potrzeba do tego PCta (Mac pod względem procesorów to też PC). Tak więc jeśli Android i iPAd wyprze PCty to przestaną siępojawiać nowe aplikacje na nie bo nie będzie można ich tworzyć.