>

Rynek gier czekają zmiany. Kolosalne zmiany


Jedną z największych, a zarazem najpopularniejszych gałęzi świata nowych technologii jest sektor gier. Branża ta warta jest miliardy dolarów i generuje zyski, jakie są nieosiągalne dla wielu innych segmentów światowej gospodarki. Budżety gier są równe hollywoodzkim produkcjom filmowym, a znani gracze stają się ikonami popkultury. Czy taki stan rzeczy będzie się utrzymywał przez kolejne dekady? A może znaleźliśmy się już na skraju tej epoki? Postaramy się wyjaśnić tę kwestię.

Rynek gier zaczyna się kurczyć / Fot. Paul Fleet, Fotolia

Dwa tygodnie temu przeczytałem informację, która na pozór wydaje się dziwna – w Stanach Zjednoczonych po raz kolejny zanotowano kurczenie się rynku gier wideo. Pojawia się pytanie: jak ten biznes może się kurczyć, skoro na świecie przybywa konsol, komputerów i przede wszystkim graczy – przecież wszystko wskazuje na to, iż sektor się prężnie rozwija. Jak zatem wytłumaczyć te anomalię? Zacznijmy może od wspominanych danych z USA.

Rynek ulega transformacji

Firma NPD poinformowała o spadku sprzedaży gier już siódmy miesiąc z rzędu. W czerwcu konsole, gry oraz różnego typu akcesoria przyniosły sprzedawcom przychód na poziomie około 700 mln dolarów. W analogicznym okresie roku 2011 wpływy wyniosły 990 mln dolarów, a to oznacza spadek na poziomie blisko 30%. O ile w przypadku akcesoriów sprawa nie wygląda najgorzej, bo sprzedaż wzrosła tu o 4%, to popyt na gry i konsole spadł drastycznie. Odpowiednio o 29 i 45%. W przypadku gier można jeszcze znaleźć wytłumaczenie – ludzie coraz częściej decydują się na zakup cyfrowych wersji (te nie są wliczane we wspomniane wyliczenia, a stanowią już 31% wszystkich gier i nie zanosi się na to, by tendencja przenoszenia tych produktów do świata cyfrowego miała wyhamować). Ale co dzieje się z profesjonalnym sprzętem, na którym te gry mają być uruchamiane? Ludziom znudziły się konsole?

Tradycyjne konsole ustępują już miejsca nowym technologiom / Fot. WavebreakMediaMicro, Fotolia

Więcej światła na tę sprawę rzucił szef firmy Crytek (to oni tworzą grę Crysis). Cevat Yerli, bo to o nim mowa, stwierdził, iż era konsol dobiega końca. Urządzenia Wii U, PlayStation 4 oraz Xbox 720 będą, jego zdaniem, ostatnimi gadżetami tego typu. To oznacza, że rynek gier ulegnie drastycznemu zmniejszeniu? Nie, po prostu dojdzie do poważnych zmian – przyszłość stanowić będą w tej branży gry przeglądarkowe, tablety oraz smartfony. I nie jest on odosobniony w tym twierdzeniu – z infografiki przygotowanej przez pracowników statista.com oraz mashable.com wynika, iż liczba tzw. „graczy mobilnych” będzie dynamicznie rosła. Są to gracze klasyfikowani jako casual (czyli tacy, którzy oddają się tej rozrywce w kolejce do dentysty, autobusie albo w toalecie) – nie poświęcają oni grom zbyt dużo czasu (przynajmniej nie jednorazowo) i korzystają z gier, które mogą ściągnąć za darmo, bądź kupić za 1 dolara. I to właśnie oni będą mieli duży wpływ na rozwój tego biznesu.

Nie oznacza to oczywiście, iż gracze, których można określić mianem pasjonatów (poświęcają grom dużo czasu i są w stanie wydać na nowe tytuły większe sumy pieniędzy) nagle znikną. Jednak ich liczba będzie sukcesywnie spadać. Na potwierdzenie tezy wysuniętej przez CEO Crytek warto przeanalizować rozwój poszczególnych gałęzi sektora gier, o których wspomniał.

Gry przeglądarkowe podbijają rynek

Na poczatek przyjrzyjmy się grom przeglądarkowym. W ostatnich latach popularnych projektów tego typu było mnóstwo – niektóre tytuły pojawiały się, robiły furorę i znikały, a inne utrzymały się na rynku, ale musiały oddać palmę pierwszeństwa nowym produktom. Ostatnio sporym zainteresowaniem cieszy się gra World of Tanks stworzona przez Wargaming.net. Tytuł nie jest nowy (przynajmniej na rynku rosyjskim), ale właśnie teraz obserwujemy prawdziwy szał związany z pancernymi bitwami: kilka tygodni temu liczba zarejestrowanych graczy przekroczyła poziom 30 milionów; pod koniec ubiegłego roku liczba osób grających jednocześnie na jednym serwerze przekroczyła poziom 210 tys., co doprowadziło do problemów technicznych

Ktoś powie, iż mamy do czynienia z pewną modą, która szybko się pojawiła i szybko może zniknąć. Być może ma rację, ale nie da się ukryć, iż póki co firma Wargaming.net doskonale wykorzystuje swoje pięć minut. Za kilka tygodni producent pojawi się w Kolonii na targach gamescom 2012 (znawcom tematu nie muszę przedstawiać tej imprezy, niezorientowanych poinformuję, iż jest to jedna z największych imprez branżowych na świecie). Stoisko wspomnianej firmy zajmie na targach aż 500 metrów kwadratowych. Gracze będą mogli skorzystać z jednego z 20 stanowisk przygotowanych przez firmę i spróbować swoich sił w World of Tanks oraz World of Warplanes. Warto rzucić okiem na ich stronę, ponieważ w chwili obecnej istnieje możliwość zdobycia zaproszenia na imprezę zamkniętą organizowaną przez Wargaming.net – może ktoś z Was znajdzie się w gronie szczęśliwców, którzy zostaną zaproszeni na to wydarzenie (radzę się spieszyć – zgłoszenia można przesyłać do końca lipca).

Targi nie są jedynym eventem, o jakim warto wspomnieć, pisząc o tej firmie. Jeśli ktoś czuje się mocny w WoT, to powinien przemyśleć zgłoszenie się do turnieju Ural Steel 2012 (zgłoszenia także do końca lipca). Pula nagród w tej imprezie wynosi 77 tys. dolarów, a organizatorzy spodziewają się, iż liczba uczestników imprezy osiągnie poziom 80 tys. (to dwa razy więcej iż przed rokiem). Finał imprezy odbędzie się w dniach od 15 do 16 września w Moskwie i weźmie w nim udział 16 najlepszych drużyn z Ameryki, Europy, Rosji, Chin i Południowo-Wschodniej Azji. Po prognozowanej liczbie uczestników można wnosić, iż ta gra cieszy się naprawdę wielką popularnością. Ale przecież czołgi mogą się w końcu znudzić. Czy firma ma jakiś plan awaryjny na taką okoliczność? Ma. Nawet dwa.

Maciej Sikorski