Stale rosnąca popularność rowerów elektrycznych to fakt. Na horyzoncie pojawiają się jednak modele także korzystające z alternatywnego źródła energii – mowa tutaj o rowerach wodorowych, które powoli trafiają do Polski.
Na przestrzeni ostatnich lat branża rowerowa była pogrążona w sporym kryzysie. Jak pokazują wszelakie statystyki, złe wyniki byłyby jeszcze gorsze, gdyby nie stale rosnąca sprzedaż rowerów elektrycznych, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem i stanowią ciekawą alternatywę dla komunikacji miejskiej czy samochodów.
Rowery wodorowe kolejną alternatywą?
Powoli na rynku pojawia się jednak miejsce dla kolejnych jednośladów z alternatywnym źródłem zasilania. Mowa tutaj o rowerach wodorowych, które w najbliższych miesiącach będą pojawiać się w naszym kraju – mowa tutaj konkretnie o pojazdach szwajcarskiej marki Hyryd.
Rowery wodorowe to na razie – w porównaniu do klasycznych elektryków – jednoślady na raczej krótsze dystanse. Mowa tutaj bowiem o zasięgu do maksymalnie 60 km, rzecz jasna przy wykorzystaniu wspomagania napędu. Uwagę zwraca jednak fakt, że rowery wodorowe nie potrzebują specjalnie dużo zajęcia w kwestii przygotowania do jazdy.
Wystarczy bowiem zastosować nową butlę z wodorem, szybko ją wymieniając. Dodatkowo możemy także liczyć na odpowiednią odporność na warunki atmosferyczne, a także solidną żywotność, szacowaną na ok. 10 lat. W przypadku elektryków wymiana baterii po 3-4 latach to zazwyczaj mus.
Jak działają rowery hybrydowe? Wykorzystują one ogniwa paliwowe, które przekształcają wodór i tlen z powietrza w energię elektryczną, napędzającą silnik roweru. Zbiornik z wodorem pełni rolę paliwa, a jedynym produktem ubocznym reakcji jest woda, co czyni te pojazdy całkowicie bezemisyjnymi.
Co istotne z punktu widzenia wielu rowerzystów i potencjalnych nabywców, butla z wodorem jest rozmiarowo mniejsza, niż tradycyjna bateria litowo-jonowa. Wymiana butli trwa z kolei nie więcej niż 5-10 sekund – po tej krótkiej czynności rower jest w pełni gotowy do jazdy.
Na ich upowszechnienie jeszcze poczekamy
Na razie rowery wodorowe to ciekawostka – są one rzadko spotykane, a ich koszt produkcji jest spory. Warto także pamiętać, że eksploatacja roweru wodorowego – z racji kosztu paliwa – także jest droższa niż w przypadku roweru elektrycznego (choć prezes spółki Groclin, dystrybutora tych pojazdów, ma na ten temat nieco inne zdanie, które publikujemy poniżej). Wraz z upowszechnianiem tej technologii powinno być jednak coraz taniej, co pozwoli trafić z rowerami wodorowymi do szerszej grupy odbiorców.
– Rowery napędzane wodorem oferują znaczące korzyści ekonomiczne w porównaniu do swoich elektrycznych odpowiedników. Generowanie wodoru zużywa jedynie 1500 W energii, co przy polskich cenach prądu przekłada się na koszt zaledwie 1,5 zł, pozwalając na przejechanie aż 60 kilometrów. Dodatkowo, możliwość zabrania ze sobą zapasowej butelki z wodorem eliminuje czasochłonne ładowanie, co zapewnia większą mobilność. W perspektywie długoterminowej rowery na wodór również przewyższają ekonomicznie „elektryki”, gdyż żywotność systemu wynosi nawet do 10 lat, w porównaniu do baterii elektrycznych, które po trzech latach zaczynają tracić swoją wydajność – twierdzi Michał Seidel, CEO Groclin.
źródło: Groclin
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Co za bzdurny artykuł
Elektrolizer ze zbiornikiem zamiast magazynów energii do fotowoltaiki ale do upowszechnienia potrzebna byłaby Tesla a im na tym nie zależy
„wymiana baterii w elektryku po 3-4 latach to muss”???? Chyba w chińczyku! Ja jeżdżę już piąty rok swoim rowerem z napędem Bosch’a, rower ma ponad 6000 km przebiegu a bateria ma nadal 95% żywotnośći. Co to za bzdura! Mojemu znajomemu który również ma rower z napędem Bosch bateria padła dopiero po 8 latach użytkownika a przebiegu rower miał prawie 45000km! Proszę się doinformować…
Taaa chciałbym wiedzieć gdzie jest nazwisko tego co ten artykuł pisał ?? Zero pojęcia o nowoczesnych bateriach. Stare baterie dają radę – 7 lat elektrykiem kumpel jeździ, ponad 35 000 km. Stan baterii 83%
Koszt wodoru to 100 zł za kilogram. Pomijając cenę takiego roweru, nie ma gdzie tego zatankować. To najgłupsza rzecz jaką ostatnio przeczytałem. Nigdy się takie rowery nie przyjna, no chyna, że w każdym domu będzie wodór w gniazdku 😉