>

Toshiba Mini NB250 – test MobiManiaKa

Obudowa, jakość wykonania

Do naszej redakcji trafił egzemplarz w kolorze czarnym. Zarówno pokrywa matrycy jak i całe wnętrze urządzenia było matowe, co bez wątpienia docenią osoby wyczulone na punkcie widoku odcisków palców na swoim komputerze. Podczas gdy powierzchnia robocza – wnętrze netbooka – miało standardowy, czarny kolor, o tyle pokrywa matrycy dodatkowo przyozdobiona została szorstkim, cętkowanym wykończeniem.

Z początku sprawiało ono wrażenie matowego, lecz producent dodatkowo „okrasił” całą pokrywę błyszczącym lakierem. Co prawda nie wygląda to tak źle, ale standardowy, matowy odcień wyglądałby nieco lepiej. Oprócz tego w centralnej części pokrywy ekranu znajdziemy wygrawerowane logo firmy Toshiba, które na nieszczęście producenta jest ledwo zauważalne. Większość firm produkujących netbooki ma na uwadze fakt, że konkurencja na rynku jest ogromna i liczy się dobre, pierwsze wrażenie. Toshiba niestety pod tym względem za bardzo nie zadbała o autopromocję.

Wraz ze standardową, 3-komorową baterią netbook waży nieco ponad 1,1 kg. My otrzymaliśmy mocniejszą wersję, która wyposażona była w 6-komorową baterię, co dodatkowo zwiększyło wagę komputera do 1,33 kg. Mimo wszystko nie jest to tak dużo, jak mogłoby się wydawać. Cała konstrukcja komputera prezentuje się dość schludnie. Netbook wykonany został z bardzo wysokiej jakości komponentów, które idealnie współgrają ze sobą. Jeśli chodzi o jakość wykonania, to w tej kwestii właściwie nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Wyjątkiem jest jedynie wystająca bateria w wersji rozszerzonej – ale o tym nieco później.

Pokrywa matrycy jest niezwykle cienka, ale za to bardzo solidna. Większość producentów nie potrafi znaleźć złotego środka między grubością ekranu a jego wytrzymałością, ale na szczęście Toshibie to się udało – i to całkiem nieźle. W centralnej części ramki ekranu zamontowana została standardowa kamera internetowa o rozdzielczości 0,3 MPix wraz z mikrofonem oraz czujnikiem. Skoro już mowa o ramce, to warto wspomnieć, że jest ona niesamowicie gruba (z każdej strony), przez co ma się wrażenie, że ekran jest mniejszy niż w rzeczywistości.

Ekran przytrzymywany jest przez dwa, bardzo mocne zawiasy, które utrzymują matrycę w niemalże każdej pozycji. Kąt nachylenia jest dość spory, lecz ogranicza go wystająca bateria. Mimo wszystko wynosi on około 130 stopni, co w przypadku netbooków można by powiedzieć jest standardowym wynikiem.

Z prawej strony naszej Toshiby NB250 znajdziemy blokadę Kensington Lock, wyjście zasilania oraz dwa porty USB 2.0.


Z przodu umieszczony został czytnik kart pamięci oraz diody kontrolne sygnalizujące o aktualnym stanie komputera.

Lewy bok komputera zawiera port monitora zewnętrznego (VGA), kratkę wentylacyjną, złącze mikrofonu, gniazdo słuchawek, gniazdo sieci LAN oraz port uniwersalnej magistrali szeregowej (USB 2.0).

Tył urządzenia jest wolny od jakichkolwiek portów oraz złącz. W końcowej części komputera został natomiast zamieszczony przycisk zasilania, który można włączyć dopiero wtedy, gdy pokrywa matrycy jest otwarta. W spodniej części obudowy nie znajdziemy właściwie niczego szczególnego, oprócz jednego zatrzasku baterii, dodatkowych kratek wentylacyjnych oraz gniazda modułu pamięci. Pamięć operacyjna RAM jest jedynym elementem urządzenia, który możemy samodzielnie wymienić.

Mateusz

Komentarze

  • Posiadam Toshibe NB 250-101 od przynajmniej 5 lat. Zabieram go często na wycieczki rowerowe. Pomimo złych warunków transportu (sakwy rowerowe) komputerek nie tylko ani razu się nie zepsuł, ale nadal wygląda jak nowy. Na początku byłem zrozpaczony. ponieważ firmowo zainstalowane oprogramowanie tak zamulało, iż właściwie nie można było na nim pracować. Jednak znalazł się na to sposób. Wyrzuciłem Windowsa 7 Startera który podczas samego startu zużywał połowę zasobów i zainstalowałem mało wymagającego linuksa: Lubuntu. Komputer przyśpieszył o 100 procent. Pracuje lepiej niż laptopy za 2000 zł moich znajomych. Obecnie nie mam żadnych problemów z niedziałającymi aktualizacjami, antywirusami i jak i wirusami. Kiedy jestem poza domem bez problemu mogę przeglądać internet, pracować na edytorze tekstu jak i obejrzeć wszystkie filmy dostępne w internecie, szczególnie na You Tube, jeśli mam dostęp do odpowiednio szybkiego łącza.

    • Ja zrobiłem dokładnie to samo, co "zwykły przechodzień". Jednak Lubuntu wymieniłem po jakimś czasie na Ubuntu Gnome i również daje rade. Co prawda długo startuje, ale jak się już uruchomi to pracuje całkiem płynnie. Również wożę go w sakwach rowerem. Komputerek jest niezniszczalny. Jego słabą stroną jest jednak bateria.

  • Mam tego netbooka od ponad 2 lat i jestem bardzo zadowolony...ma swoje wady, ale w swoim przedziale cenowym jest jednym z lepszych - DDR3 i bateria wyróżniają go spośród propozycji o podobnej cenie. Ma swoje wady ... jak każe tego typu urządzenie, ale sprawdza się bez zarzutu. Największe wady to bez wątpienia kiepskiej jakości touchpad... nie chodzi tutaj o czułość/precyzje czy trwałość, ale o jakość materiałów, z których został wykonany - niemal całkowicie się starł już po miesiącu korzystania. Generalnie dalej działa bez zarzutu, ale niestety nie jest już tak precyzyjny jak na początku i wygląda co najmniej nieestetycznie.

    Poza tym jestem zadowolony i z czystym sumieniem polecam każdemu. Bateria te 8h trzyma co prawda jeśli ustawimy podświetlenie matrycy na minimum i de facto pozostawimy w trybie oszczędzania energii... w rzeczywistości trzymała przez pierwsze kilka miesięcy około 4h przy naprawdę intensywnym obciążeniu w trybie wysokiej wydajności...aktualnie trzyma 2,5h przy porównywalnym obciążeniu.